Lewiatan

kadr z filmu „Lewiatan”
 
Pomyślałam ostatnio, że  blog jest jak pamiętnik – fajny, ale nie dla mnie. Brak systematyczności, szybkie zniechęcanie się i lenistwo, wszystko to sprawia, że piszę ostatnio rzadko. Tak samo było kiedyś w czasach szkolnych, gdy postanowiłam notować do zeszytu wszystkie swoje wrażenia. Zabawne. Chcieć zapisać to, co zmienia się z prędkością światła, rzetelnie i na bieżąco. W zasadzie niemożliwe. Moje ostatnie podejście do bloga skończyło się schrzanieniem dotychczasowego szablonu, stąd czy tego chciałam czy nie musiałam zmienić jego formę na taką jaka jest teraz. To jednak dobry znak skoro coś mnie tu jeszcze czasami przyciąga. Dziś jest to coś wyjątkowego, mianowicie film, który obejrzałam wczoraj a który nadal wędruje po mojej głowie. Byłam ciekawa Lewiatana już jakiś czas temu, głównie dlatego, że wygrał z Idą i zdobył Złotego Globa. Po seansie jestem również pewna, że wygra z nią w walce o Oskara. Mam nadzieje. 
 

Lewiatan to moje drugie już spotkanie ze Zwiagincewem. „Powrót” zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pomimo, że widziałam film dawno nadal doskonale pamiętam perfekcyjnie wybrane kadry pełne pustki, morza, tęsknoty, tego wszystkiego co tak bardzo mnie zachwyca. W Lewiatanie było podobnie. Wiem, że ocenianie filmu jedynie przez pryzmat zdjęć jest płytkie, ale zawsze wtedy mocno połykam haczyk i szybko daje się wciągnąć na pełne morze. W Lewiatanie jest ono mocno wzburzone, fale nieustannie obijają się o brzeg, ciągle podmywają portowy teren, jakby złowieszczo zapowiadając rychłą katastrofę. Kola wpada w sidła bezradności i bardzo szybko traci wszystko. Dom, żonę, wolność. Rosja w filmie śmierdzi rybą, wódką i potem obrzydliwej biurokracji. Nie ma sprawiedliwości, prawda nagięta jest do osobistych potrzeb i korzyści, wszystko jest przepłacone, przepite, przesądzone. Niezmienna jest jedynie natura. Tylko księżyc i słońce sprawiedliwie odmierzają rytm dnia i nocy, tylko morze jest prawdziwą potęga. I to mnie w filmie zachwyciło, pełen kontrastu obraz na ziemską beznadziejność i boską kolej rzeczy.
Szkoda tylko, że Philipa Glassa w filmie tak okrutnie mało. 



kadr z filmu




Kadr z filmu

 

Mogą także Ci się spodobać