Sztuka znana tylko z widzenia

Stoję sobie w kolejce do kasy, w małym sklepiku z artykułami domowymi. Już miałam płacić za towar, ale za plecami pani zobaczyłam serwetki z „Pocałunkiem”.
– ja proszę jeszcze te serwetki z Klimtem.
-z czym?
– z tymi całującymi się.
-a, już podaję.
 
Nie piszę tu o tym, żeby wyśmiać panią, która nie znała malarza i nie wiedziała co to za obraz. Zdałam sobie jednak sprawę, że są takie dzieła sztuki, które bardzo mocno zadomowiły się w naszym życiu codziennym i oswoiliśmy się z nimi na tyle, że czasami nawet nie wiemy co to, bądź nie mamy pojęcia, że dany motyw wywodzi się od konkretnego artysty. To, czy takie masowe reprodukowanie sztuki jest dobre chciałabym w tym poście pominąć (choć warto się temu zjawisku przyglądnąć) i chce skupić się jedynie na identyfikacji tego, co pojawia się przed naszymi oczami najczęściej.
 
1. Klimt, a szczególnie „Pocałunek” rzeczywiście wydaje się być na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o jego masowe powielanie. To ciekawe, że akurat właśnie ten obraz pojawia się wszędzie, przez co zdecydowanie nam spowszedniał. Przecież mogła to być równie piękna Adele Bloche-Bauer bądź inne prace artysty. Ciekawe również, że to własnie Klimt a nie Alfons Mucha, który jest równie dekoracyjny i secesyjny (również z ideowego punktu widzenia).

 

Gustaw Klimt, Adele Bloche-Bauer

 

2. Urocze putta Rafaela Santiego. O ile autor jest chyba powszechnie znany (a może i nie?) to spotkałam się ze stwierdzeniem, że aniołki stanowią obraz sam w sobie. A przecież warto pamiętać, że są one jedynie fragmentem „Madonny Sykstyńskiej.
Rafael Santi, Madonna Sykstyńska 

3. Miał być Michał Anioł i motyw z włączaniem Nokii, ale…daruję sobie 😉

4. Czarny kot, licznie i często reprodukowany na plakatach oraz podpisywany błędnie jako dzieło Toulouse-Lautreca. Jest to projekt Theophile’a Alexandre’a Steinlena, który był charakterystycznym symbolem XIX-wiecznego kabaretu „Czarny kot”, skupiającego ówczesną bohemę Paryża. 

 

Theophile Alexandre Steinlen, le Chat Noir

 

 5. LOVE, bardzo popularne zwłaszcza w formie dekoracji ściennych. Mało kto wie, że oryginał pochodzi z Nowego Jorku i jest rzeźbą autorstwa Roberta Indiany. Napis, właśnie w takiej formie stał się z biegiem czasu symbolem popkultury i był licznie reprodukowany a nawet tłumaczony na kilka języków. 

Robert Indiana, Love, NYC, fot. Hu Totya

 

6. Niebieski, biały, żółty i czerwony, czyli Piet Mondrian, którego widzę również tam, gdzie pewnie go nie ma. To chyba zboczenie zawodowe, ale po prostu jeśli tylko pojawia się takie zestawienie kolorów to od razu mam przed oczami dzieła twórcy neoplastycyzmu. 
Piet Mondrian, Kompozycja A

 

Takich przykładów na pewno jest więcej, podzielcie się 🙂

Mogą także Ci się spodobać