O mistrzu malarskiej izolacji, czyli dziś wszyscy jesteśmy jak z obrazów Edwarda Hoppera

 

Wyludnione ulice, opuszczone domy, opustoszałe wnętrza kawiarni oraz mieszkań – a w tym wszystkim człowiek, bardzo często osamotniony, pozostawiony samemu sobie, pogrążony w myślach i nostalgii. Tak, w maksymalnym skrócie, można scharakteryzować obrazy Edwarda Hoppera, jednego z najsłynniejszych artystów amerykańskich XX wieku. Jego dzieła zawsze robiły na mnie ogromne wrażenie, jednak teraz, w czasach kiedy wszyscy zmagamy się z pandemią, trzeba przyznać, że wybrzmiewają w zupełnie nowy sposób. W obliczu koniecznych restrykcji i zaleceń, które zmuszają nas do pozostania w domach i ograniczenia kontaktów z innymi ludźmi, bohaterowie z obrazów Hoppera jeszcze nigdy nie byli nam tak bliscy.

Edward Hopper, „Nocne cienie”, 1921, fair use

 

Świat zatrzymany

Na co dzień mieszkam w Nowym Sączu i muszę przyznać, że w ostatnich dniach miasto wyraźnie wrzuciło na niższy bieg. Pomimo pięknej, słonecznej pogody i wiosennych symptomów, które w normalnych okolicznościach napawałyby optymizmem, da się odczuć pewien niewypowiedziany niepokój. Tak, jakby coś złowrogiego wisiało w powietrzu i miało niebawem uderzyć z ukrycia. Ulice niemal pozbawione są ludzi, którzy pochowali się w domach i przyznaję, że ten pozorny spokój wywołuje we mnie niewysłowiony lęk. Pierwszy raz doświadczam takiego uczucia na żywo, ale nie jest mi ono obce, ponieważ znam je właśnie z obrazów Hoppera. Malarz, jak nikt inny, potrafi zatrzymać na moment czas i w mistrzowski sposób oddać atmosferę napięcia, wyczekiwania i niepokoju. Co ciekawe, nie czyni tego za pomocą ekspresyjnych i silnych środków stylistycznych – wręcz przeciwnie, pokazuje takie wycinki rzeczywistości, które z pozoru nie wyróżniają się niczym szczególnym. Ot, „zwykłe” miejskie kadry, fragmenty kamienic i ulic, wnętrza domów, teatrów czy kawiarni.

Edward Hopper, „Early sunday morning”, 1930, fair use

 

Edward Hopper, House at dusk, 1935, fair use

 

Cichy obserwator

Hopper zdaje się obserwować świat z ukrycia i notować wszystkie wrażenia i uczucia, kolejno przelewając je na płótna. Bohaterki i bohaterowie jego prac ukazywane/-ni są bardzo często w intymnych, domowych momentach, zupełnie nieświadomi, że ktoś może na nich patrzeć. Malarz nie jest jednak nachalnym podglądaczem, który przekracza granice prywatności, sprawia raczej wrażenie niewidzialnego przyjaciela, który słucha myśli i rozumie wszystko to, co dzieje się w ich głowach. To, co mnie w tych portretach ludzkich najbardziej uderza, to trafność, z jaką malarz oddaje stany emocjonalne, zwłaszcza te bardzo często głęboko skrywane: smutek, lęk, zmęczenie i wszechobecną melancholię.

Edward Hopper, „Intermission”, 1963, fair use

 

Edward Hopper, „Night Windows”, 1928, fair use

 

Realizm metafizyczny

To niezwykłe, że Hopper sięgając po tematy zaczerpnięte z rzeczywistości, maluje tak naprawdę dzieła, które posiadają wymiar duchowy, wychodzący zdecydowanie poza wierzchnią warstwę znaczeniową. Jego twórczość przywodzi mi na myśl malarstwo metafizyczne w wydaniu włoskiego malarza Giorgio de Chirico, który, podobnie jak Amerykanin, temat architektury traktował jako pretekst do ukazywania tzw. pejzaży wewnętrznych, złożonych z emocji i uczuć, w których ani czas, ani miejsce, nie grają żadnej roli. Być może właśnie dlatego to malarstwo jest mi tak bliskie, ponieważ odnajduję w nim samą siebie, w tej najbardziej intymnej i osobistej wersji, którą wręcz nie sposób opisać słowami.

 

Edward Hopper, „Sunday Morning”, 1926, fair use

 

Edward Hopper, „Room in New York,”, 1932, fair use

 

Ze sobą sam na sam

To właśnie m.in. dzięki Hopperowi nauczyłam się zwalniać i odpoczywać w swoim własnym towarzystwie. Wydawałoby się, że to żadna sztuka, jednak nie raz i nie dwa łapałam się na tym, że, nawet podświadomie, uciekałam od spotkania z samą sobą, jakby w obawie, że będzie ono rozczarowujące. Dopiero za sprawą jego malarstwa zaczęłam dostrzegać magię w tych intymnych spotkaniach. Wiem, że okoliczności pandemii, które dość brutalnie wymusiły na nas domową kwarantannę, nie napawają optymizmem, ale wierzę głęboko, że ten czas spędzony w małym, bądź jednoosobowym gronie zaowocuje niezwykłymi chwilami z najbliższymi i naszym własnym „ja”.

Tego Wam wszystkim życzę.

Edward Hopper, „Summer interior”, 1909, fair use

 

Edward Hopper, „City roofs”, 1932, fair use

 

cover photo: Edward Hopper, „Morning sun”, 1952, fair use

Mogą także Ci się spodobać