Trafiłam niedawno na wpis Justyny z WITH LOVE, w którym przedstawiła kilka ciekawych, regionalnych zdań związanych z jej rodzinnym Grybowem. Nigdy nie ukrywałam, że jestem miłośniczką wsi i gwary lokalnej, zwłaszcza tej związanej z moją Sądecczyzną, postanowiłam więc i ja coś na ten temat napisać. Na pomysł ten jako pierwsza wpadła już jakiś czas temu tattwa, za co serdecznie jej dziękuje, bo to naprawdę świetna i wartościowa sprawa. Jej akcja #jezykipolskie ma na celu promocję naszej lokalnej gwary i ukazanie jej interesujących słów. Ja postanowiłam zrobić to w trochę nietypowy, malarski sposób :). Nie mogę obiecać, że to będzie bezbłędne. To zlepek tego co pamiętamy wraz z mamą oraz tego co się u nas na wsi mówiło (a czasem i nadal mówi).
1. Zelić.
Edvard Munch, The day after |
Zelić, czyli bardzo suszyć. „Zeli mnie” używane jest na ogół w kontekście potwornego kaca.
2. Baciarka.
3. Bejdok.
Jacopo Tintoretto, Zuzanna i starcy |
Ty bejdoku jeden, ty głupku. Staremu się zachciało zaglądać do młodej dziewuchy, wcale się nie dziwię, że się wkurzyła.
4. Badziew.
Bojcora to paskudny typ baby, która zajmuje się plotkami i życie innych ceni bardziej niż swoje, nudne i pospolite. Powszechnie spotykana wsi, choć na pewno pojawiają się również odmiany miastowe. A idze idze z taką babą.
6. Harowanie i zjadanie liter.
Pieter Bruegel, W krainie pieczonych gołąbków |
Ci na pewno nie wiedzą co to harowanie, bo nie wyglądają na takich co się kalają ciężką pracą. Nie dość że leniwi, obżarli się, to jeszcze literki zjadają. Na przykład „sz” i zostaje samo „s”.
7. Wokół burzy.
Józef Chełmoński, Burza
Zaniesło się, czyli zbiera się na burzę i trzeba jak najszybciej uciekać. Zwłaszcza kiedy się łysko, z piorunami nie ma żartów.
8. Buc.
|
Masaccio, Wygnanie z raju (detal)
A to bejdula z tej Ewy, posłuchała goda (czyli węża) i nieszczęście gotowe. Bejdula to taka głupiutka kobieta. A buc to buc. Drań okropny, same problemy przez niego.
|
A wy, jakie macie ulubione, lokalne słówka? 🙂