Minerva poleca: Facecje

Facecje, źrodło www.facebook/facecje

 

 

 

Kiedy odszukałam książkę na półce w Empiku (dostępna od dzisiaj) od razu zaczęłam ją przeglądać. Ja to mam takie szczęście, że ktoś mi się zawsze gapi przez ramię i sprawdza, co tam czytam ciekawego. Stasiuka przeglądałam minutę wcześniej, bo „Kucając” też od dzisiaj, premierowo, ale starsza Pani zapuściła żurawia dopiero przy Facecjach. Mina nietęga, bo niby wieszcz na okładce a w środku same obrazki. Pewnie sobie w duchu pomyślała, podobnie jak pani Dulska, że ta książka na pewno nie jest dla młodzieży. No bo trzeba przyznać, że to rzeczywiście wymowny znak czasów: kupić książkę z obrazkami z sieci. Ale babciu droga, żebyś ty wiedziała jakie to są obrazki…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Autorzy profilu Facecje robią coś co mnie bawi i zachwyca: tworzą fejsa sprzed wieków, prezentując dialogi wielkich postaci historycznych i literackich. Tak samo jak kwiczałam ze śmiechu podczas czytania tych rozmów w necie, tak samo i teraz, mając wybór tych najlepszych w formie książki, szczerze śmieję w głos. Genialne to jest, bo choć bawi bardzo prosto i instynktownie, stworzone zostało w niezwykle pieczołowity i dopracowany sposób. Jest śmiesznie, ale i historycznie poprawnie, co zdradza ogromną wiedzę i pasję autorów do tworzenia treści przemyślanych i zgodnych z kartami historii. Przyznaję, mam w książce kilka malarskich perełek, zwłaszcza biedną nieświadomą Mayę…

 

 

 

 

 

 

 


oraz #foodporn w wydaniu XVII-wiecznego malarza niderlandzkiego:

 

Książkę pożarłam w całości w tempie ekspresowym, śmiejąc się przy tym do rozpuku i zapominając o obiedzie dla męża (będę musiała na kogoś zwalić). Pod koniec dopadła mnie również nuta refleksji. Dialogi Facecji są zabawne i bardzo znajome, zwłaszcza, że zostały zaktualizowane o nowe i modne trendy, pełne internetowych złośliwości i wrednych komentarzy odzwierciedlających w gruncie rzeczy nas samych. A może kiedyś żyło się spokojniej? Może świat bez internetu był lepszy? Kto wie, czy przypadkiem nie jesteśmy dla siebie bardziej nieuprzejmi i nietolerancyjni niż ludzie kiedyś? A może nadal czasami mamy ochotę kogoś spalić na stosie? Nie wiem, ale przyznaje jedno: książka mnie rozbawiła i wzbogaciła, a takie wrażenia zawsze zyskują miano godnych polecenia.
PS Pozdrowienia dla autorów, zwłaszcza dla kolegi po fachu, Patryka, który jak się dowiedziałam dzięki książce, również studiował historię sztuki 🙂

 

Mogą także Ci się spodobać