Skłamałabym pisząc, że znam się jakkolwiek na starej motoryzacji. Jest to ten rodzaj zabytków ruchomych, które mocno podziwiam, choć nie mam o nich zbyt wiele do powiedzenia. Nie trzeba się jednak znać, aby móc docenić ich stronę wizualną, która momentami zapiera dech w piersiach. Co innego mój mąż. Dla niego to chleb powszedni i nieuleczalny bakcyl, który zaowocował powstaniem firmy Retromaniac, w której z pasją renowowane (brzmi dziwnie, ale to poprawna wersja) są zabytkowe samochody.
Mając koło siebie kompana życia o takim profilu zainteresowań, chcąc nie chcąc, przeglądam dziennie sporo różnych modeli samochodów, czy to w sieci, czy w programach motoryzacyjnych, od których w naszym mieszkaniu niestety nie da się uciec 🙂 Okazuje się, że w samochodami jest trochę jak z dziełami sztuki – kiedy pozna się pewne cechy charakterystyczne, po jakimś czasie łatwo jest rozpoznać dany styl. W taki oto sprytny sposób nauczyłam się rozróżniać i datować niektóre modele, które (co mnie, jako historyka sztuki bardzo jara) posiadają wiele elementów pokrewnych z innymi gałęziami designu z danego czasu. Wiedziona tym zachwytem i typowo kobiecym spojrzeniem na motoryzacje z dawnych lat, wybrałam 5 najbardziej fascynujących mnie pojazdów.
Dodge Charger R/T z 1970 roku. Oczywiście z filmu „Szybcy i wściekli.” Jest tak piękny, że można oszaleć. Męski, pociągający, czarny! Awwww, przejdę może dalej, żeby nie napisać nic głupiego…
www.autokult.pl |
Pontiac GTO z 1969 roku. Zaraz się okaże, ze ten wpis powinien nosić nazwę „5 muscle carów”, bo kolejny wybór znowu padł na tego typu wóz. W sumie, to powinnam go umieścić na pozycji nr 1- jest rok młodszy od Dodge’a i to on zasługuje na miano pierwszego prawdziwego muscle cara. Chciałabym taki lakier na paznokciach.
www. gieldaklasyków.pl |
GAZ 24 Wołga, tutaj roku nie znam dokładnie. Ruskie auto, którym woziła się mafia, albo jakaś sekta, która kradnie dzieci. Własnie tak mi się kojarzy ten samochód, zwłaszcza, że w dzieciństwie był bohaterem opowieści o złoczyńcach grasujących po wsi. Pewnie dlatego do tej pory taki zachwyt.
Chevrolet Impala z 1965 roku. To jest ten moment, kiedy klamka w samochodzie do złudzenia przypomina tę w amerykańskiej lodówce. Cudna fura.
Chociaż wybrałam tylko pięć, pewne jest, że fascynuje mnie o wiele więcej modeli. Tymi jednak jeździłabym w pierwszej kolejności. Jeszcze tylko prawo jazdy wypadałoby zrobić 🙂