Abraham Mignon, Kwiaty i drobne stworzonka, vanitas, detal, XVII w. |
Andreas Stech, Martwa natura z kwiatami, XVII w. |
Jest taki stan, kiedy kwiat w momencie pełnego rozkwitnięcia sięga zenitu, kiedy wiadomo, że dał już siebie wszystko i lada chwile zacznie zwijać się i kurczyć. Wtedy płatki zaczynają zmieniać swój kolor, suszą się, a kwiat chyli głowę ku ziemi, tak jakby dawał za wygraną i powoli przygotowywał się do momentu, gdy zupełnie bezradny opadnie na grunt, czy twardy parapet.
I to jest właśnie ten najważniejszy moment, który, jak w barokowych kompozycjach z motywem vanitas, przypomina nam o tym, że wszystko jest bardziej ulotne niż nam się wydaje. Memento mori w wydaniu domowym, kiedy patrzysz na ten nieszczęsny parapet i widzisz, że znowu czegoś nie dopilnowałeś. Przyznam, że zawsze byłam fanką ciętych kwiatów, które można sobie szybko kupić i wstawić do ładnego flakonu. Dopiero od niedawna doceniłam wartość tych doniczkowych, którymi trzeba się zająć, podlewać i pilnować, aby wszystkiego było pod dostatkiem. Dopiero teraz, po całym tym długotrwałym procesie okazało się, jak wielką radość przynosi pierwszy kwiatowy pączek. To ma sens, zwłaszcza, jeśli przełożymy to na relację z innymi i spojrzymy w trochę szerszym kontekście na nasze marzenia, ambicje, przyjaźnie czy związki. One też, niepodlewane, szybko więdną.