Matura 2016: Kilka zadań z historii sztuki. Zdałabym?

 

Właśnie rozwiązałam wczorajszą maturę z historii sztuki na poziomie rozszerzonym. Myślicie, że zdałabym na sto procent, bez mrugnięcia okiem i z palcem w… nosie? Jakby to powiedział Radosław Kotarski: nic bardziej mylnego. 
Okazuje się, że o ile dobrze czuję się w tematach, które cały czas obecną są w mojej pracy i leżą w zakresie moich zainteresowań, czyli w sztuce XIX i XX wieku, o tyle zupełnie poległam na identyfikacji architektury, zwłaszcza tej sakralnej sprzed tysiąca lat. Prawdą jest, że historia sztuki to dziedzina nauki, którą trzeba nieustannie odświeżać i zagłębiać, ponieważ zaniedbywana, zupełnie zanika i ulatuje w eter. Tak się właśnie stało, zwłaszcza z moją wiedzą architektoniczną, do czego przyznaję się ze wstydem, i co ambitnie postanawiam zmienić, także, tu na blogu, zdominowanym póki co, przez tematy związane z malarstwem. 
 
Co więc sprawiło mi problem podczas rozwiązywania matury, którą sama zdawałam 8 lat temu? (O matko, to aż tak dawno było?)

Kolegia śś. Piotra i Pawła w Kruszwicy 
 

1. Architektura. Zwłaszcza sakralna, z czasów średniowiecza. Zupełnie zapomniałam jak wygląda kościół w Kruszwicy, a jak katedra w Tumie pod Łęczycą. Zawsze mam też problem z zapamiętaniem architektów, chociaż z identyfikacji stylowej zazwyczaj wychodzę obronną ręką, głównie dzięki pewnym niezmiennym, charakterystycznym dla danego stylu, elementom.

Jaki wniosek? Średniowiecze jest ważne, i nie można go lekceważyć. I nie tylko dlatego, że zawsze jakiś gotycki lub romański kościół pojawia się na maturze – po prostu, to piękne, wbrew obiegowej opinii, wcale nie ciemne czasy.

 
Bertel Thorvaldsen, Książę Józef Poniatowski 
 

2. Rzeźba. Zwłaszcza ta podchwytliwa, która choć nawiązuje mocno do antyku, przedstawia księcia Józefa Poniatowskiego. Moja pierwsza myśl? Co ten Marek Aureliusz robi na tym warszawskim placu?

Jaki wniosek? Nie wszystko Neron, co ma klasyczne rysy. Trzeba więc dużo rzeźby oglądać, oglądać i oglądać, a jak już się nam znudzi, to na odmianę, trzeba jeszcze trochę oglądać.

 
 
plan kaplicy grobowej w Akwizgranie
 
3. Plany kościołów. Powinnam to ująć w architekturze, ale ta zmora zasługuje na osoby punkt. Niby nic trudnego, ale nigdy za tym nie przepadałam, zwłaszcza jeśli plan należy połączyć z fasadą budynku, a do wyboru są trzy świątynie nakryte kopułą. Naprawdę, znam w życiu ciekawsze zajęcia.


Co w takim razie sprawiło mi dziką przyjemność?
 
Peter Bruegel, Wieża Babel 
 
1. Malarstwo. To, że bardzo często pojawia się Bruegel, Vermeer, Monet, Manet i wszyscy inni, którzy w swojej epoce są zawsze ulokowani na tzw. top 10, jeśli chodzi o popularność ich sztuki. że Wieża Babel Bruegela pojawia się na reprodukcjach o wiele częściej, niż kościół w Kruszwicy, stąd zawsze tego typu zadania są ratunkiem dla tych, którzy mają problem z architekturą i jej zapamiętaniem. Oczywiście, najlepiej byłoby jednak podołać wszystkim tym pytaniom 😉
 

2. Rodin, obecny na maturze już któryś raz z rzędu (rok temu był na pewno). Jest fajny, sztandarowy, ciężko go podczas nauki pominąć. 

Duchamp, Koło rowerowe (readymade)

 

3. Dadaizm. Mam wrażenie, że zawsze pojawia się albo w postaci Duchampa, albo poprzez nawiązanie do jego dzieł, o czym świadczy chociażby tegoroczne pytanie o jego readymades.
 
4. Rozpoznanie artystów na podstawie opisów. To, moim zdaniem, dość łatwe zadanie, które zawsze przemyca w treści istotne fakty, pomagające w odnalezieniu odpowiedzi. Jeśli nie pojawia się charakterystyczna data, to zawsze jakiś tytuł obrazu, który pomaga nakierować w dobrą stronę. 
 
5. Praca z tekstem. Czyli zadanie nie na wiedzę, ale na umiejętność jej wyszukiwania w danym fragmencie. 
 

6. Wypracowanie. W tym roku skusiłabym się na „Zmagania człowieka z naturą i motyw żywiołów na podstawie malarstwa romantycznego”. Popłynęłabym, także dosłownie, wybierając „Tratwę meduzy” czy obrazy Turnera.

Ale przecież to nie ja zdawałam maturę, ale wy.  Jak Wam poszło? 

 

Mogą także Ci się spodobać