10 wyjątkowych malarzy polskich, których warto znać

 
Do napisania tego zestawienia zbierałam się bardzo długo, w zasadzie chyba najdłużej w historii mojego bloga. Od samego początku pomysł z wpisem na temat 10 najważniejszych, czy najlepszych polskich malarzy wydał mi się w realizacji zupełnie niemożliwy. No bo jakie kryteria przyjąć i w jaki sposób wartościować artystów, zwłaszcza, że mowa tu nie tylko o zróżnicowanych pod wieloma względami pracach, ale także osobowościach i charakterach, niejednokrotnie odmiennych, ale fascynujących z taką samą siłą. W rezultacie powstał więc bardzo subiektywny wpis, w którym postanowiłam przybliżyć sylwetki 10 wyjątkowych malarzy, traktując „wyjątkowość” jako osobistą definicję tego czegoś, co sprawia, że stoję przed danym obrazem o te kilka minut dłużej, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

1. Wojciech Weiss (1875-1950)


Malarz, rysownik, grafik, tworzący w ekspresjonistycznym nurcie Młodej Polski, czyli na przełomie XIX i XX wieku. W późniejszym czasie jego prace bliskie były kolorystom, jednak jego obecność w zestawieniu związana jest zwłaszcza z dziełami, które tworzył na przełomie wieków. Największe wrażenie robią na mnie prace, w których niezwykle wyraźna jest inspiracją twórczością Edvarda Muncha, sławnego ekspresjonisty norweskiego, którego „Krzyk” wszedł już na stałe do kanonu dzieł powszechnie kojarzonych z widzenia. Za te inspiracje Munchem odpowiedzialny był Stanisław Przybyszewski, pisarz i poeta, który okazał się być mentorem młodopolskich malarzy, skupionym wokół metafizycznego i indywidualnego aspektu życia artystów. Przybyszewski przyjaźnił się z Munchem, co więcej, jego była żona miała z norweskim malarzem romans. Ten słynny trójkąt miłosny stał się tematem wielu prac Muncha, a jego twórczość zainspirowała również Wojciecha Weissa. Efektem tych inspiracji są takie prace jak „Promienny zachód słońca” czy  „Pocałunek na trawie”. Jedną z najwspanialszych prac malarza jest także jego „Melancholik”, oddający doskonale młodopolskie, nostalgiczne nastroje. 

Wojciech Weiss, „Melancholik”, 1898, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Wojciech Weiss, „Demon”, 1904, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

 

Wojciech Weiss, „Pejzaż z drzewami”, ok. 1936, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

2. Władysław Ślewiński (1856-1918)


O tym, że mamy w kraju kolejnego malarza, którego prace kojarzą się, z resztą bardzo słusznie, z artystą o światowej sławie, świadczą obrazy Władysława Ślewińskiego. Malarz tworzył w nurcie postimpresjonizmu i związany był mocno z paryską szkołą w Pont Aven, skupiająca artystów wokół sylwetki Paula Gauguina. To własnie z nim przyjaźnił artysta, swoją sztukę kształtując w pewnym stopniu właśnie według postimpresjonistycznych założeń, przyświecających sztuce Gauguina. Także w późniejszym czasie, Ślewiński korzystał z niektórych założeń postimpresjonizmu łącząc je ze swoim indywidualnym, syntetycznym stylem. 

Władysław Ślewiński, „Dwie bretonki z koszem jabłek”, 1897, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

Władysław Ślewiński, „Portret Stanisława Ignacego Witkiewicza”, między 1906 a 1916, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

 Władysław Ślewiński, „Czesząca się”, 1897, Muzeum Narodowe w Krakowie


3. Jan Stanisławski (1860-1907)

Malarstwo Stanisławskiego skupione było zwłaszcza wokół symbolizmu, popularnego w kraju na przełomie XIX i XX wieku. Głównym jego założeniem była nadrzędna rola wyobraźni w procesie twórczym, a także wyraźny subiektywizm i wyrażanie osobistych odczuć i przeżyć. Stanisławski wybrał do tego celu pejzaż polski, w którym niezwykły sposób ukrył całą gamę wrażeń wzrokowych, przekładających się także na wewnętrzny świat uczuć. Pejzaże Stanisławskiego znane są z bardzo niewielkich formatów o dużej sile oddziaływania. 

Jan Stanisławski, „Wieczór”, 1906, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Jan Stanisławski, „Dziewanna”, 1887, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Jan Stanisławski, „Topole nad wodą”, 1900, Muzeum Narodowe w Krakowie


4. Aleksander Gierymski (1850-1901)


Realizm Gierymskiego ma w sobie coś rozczulającego, pewien niezwykły pierwiastek wrażliwości, wielką moc w przedstawianiu rzeczy zwykłych i wyjątkowych zarazem. Znany z eksperymentów z kolorem i światłem, przybliżających go do impresjonizmu francuskiego (chociażby „W altanie” z 1882 roku) Gierymski najbardziej porusza w „Pomarańczarce” i „Trumnie chłopskiej”. W tym ostatnim dziele malarz udowodnił w mistrzowski sposób, że najpełniej ból da się wyrazić zwłaszcza poprzez milczenie, przez paraliżującą niemoc, zastygnięcie ze smutku. Poruszający widok, zapadający w pamięć na bardzo długo. 

 

Aleksander Gierymski, „W altanie”, 1882, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

 

Aleksander Gierymski, „Żydówka z pomarańczami”, ok. 1881, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

 

Aleksander Gierymski, „Trumna chłopska”, 1894-1895, Muzeum Narodowe w Warszawie

 


5. Ferdynand Ruszczyc (1870-1936)

Malarz krajobrazów, polskiej ziemi,  łąk i cudownych chmur, które obserwowane na niebie pozwalają na chwilę odpłynąć w krainę łagodności. Ruszczyc poprzez swoje symbolistyczne malarstwo robi coś niezwykłego – temat pracy i wiejskiego życia podnosi do rangi swoistej świętości. Dużo w tym wszystkim nostalgii, tęsknoty za ciszą i łagodnością natury. Krajobrazy magiczne. 

Ferdynand Ruszczyc, „Stare jabłonie”, 1900, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

Ferdynand Ruszczyc, „Ziemia”, 1898, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

Ferdynand Ruszczyc, „Stary dom”, 1903, Muzeum Narodowe w Warszawie

 


6. Mela Muter (1876-1967)


Jedyna kobieta w tym zestawieniu, usytuowana zdecydowanie nad Boznańską czy Stryjeńską, które także mocno cenię. Polska malarka żydowskiego pochodzenia, mam wrażenie, że mało znana, choć cudowna. Urodziła się w Warszawie, od 1901 roku przebywała na emigracji w Paryżu, gdzie zmarła. Jej prace, przedstawiające na ogół portrety i widoki miast są rozedrgane, Muter unika w nich szczegółów ukazując świat w syntetyczny sposób. Jest w tych plamach barwnych pewien nerw, siła, widoczne są też wypływy Cezanne’a czy Vuillarda, czyli paryskich modernistów. 

Mela Muter, Rue Mouffetard
Mela Muter, Portret mężczyzny 
Mela Muter, Macierzyństwo



7. Stanisław Ignacy Witkiewicz (1885-1939)


Malarz dramaturg, fotograf, filozof. Jego pseudonim „Witkacy” to synonim skandalu, tajemnicy, owiany legendą jako artysta nieposkromiony, narkoman. Jego kontakt z narkotykami był jednak bardzo kontrolowany, ponieważ malarz postanowił sprawdzać działanie substancji psychoaktywnych i ich wpływ na kształt tworzonego dzieła. Już sam ten fakt sprawia, że Witkacy jawi się jako osobowość wyjątkowa, charyzmatyczna. Mistrz wyobraźni, doskonały portrecista, znany z osobliwego regulaminu jaki stosował w przypadku zamówień podobizn, mniej lub bardziej realnych i karykaturalnych, o czym mógł zdecydować zamawiający. Autor koncepcji „czystej formy”, związanej z wywołaniem poprzez sztukę odczucia metafizycznego. Liczy więc więc wrażenie, nie treść. 

Witkacy, Kompozycja



Witkacy, Portret Neny Stachurskiej



Witkacy, Portret asymetryczny


8. Tadeusz Makowski (1882-1932)


Tadziu Makowski, albo Tadeo, nazywany tak przez swoich paryskich przyjaciół. Malarz polski, przebywający przez długi czas na emigracji we Francji, związany z Ecole de Paris (szkoła paryska), która to w pierwszej połowie XX wieku zrzeszała same artystyczne indywidualności. Makowski jest indywidualnością szczególną, człowiekiem o niezwykłym sercu i wrażliwości, o czym przekonać się można czytając jego „Pamiętnik”.  Malarstwo ukochał sobie równie mocno co samotność, która była dla niego jednocześnie źródłem smutku i artystycznych uniesień. Cenił sobie ciszę i delikatny świat wewnętrzny, zdecydowanie bardziej atrakcyjniejszy niż ten, który go otaczał. Uwielbiam jego dzieci, kukiełkowy świat pełen łagodności, ale też nienazwanego niepokoju. 

Tadeusz Makowski, Czworo dzieci z trąbą

 

Tadeusz Makowski, Szewc



Tadeusz Makowski, Vita brevis, ars longa



9. Andrzej Wróblewski (1927-1957)


Wróblewski na kartach historii sztuki zapisał się jako malarz II wojny światowej, jej demonów, które prześladowały go przez całe, 30 – letnie życie. Żył krótko, ale intensywnie, nieustannie poszukując najodpowiedniejszego sposobu na wyrażenie się poprzez sztukę. Jego „Kolejki” to obraz zastygłego i paraliżującego oczekiwania, zarówno na realizację spraw materialnych, ale też na to, co stanie się później, kiedy życie dobiegnie już końca. Poruszają zwłaszcza jego „Rozstrzelania” (osiem płócien), w których zło nie ma twarzy, ale działa z wielką siłą, czyniąc widza zupełnie bezradnym na wszystko to, co zmuszony jest oglądać. 


Andrzej Wróblewski, Rozstrzelanie z gestapowcem





Andrzej Wróblewski, Szofer niebieski




Andrzej Wróblewski, Kolejka trwa



10. Zdzisław Beksiński (1929-2005)


Artysta, który mnie zachwyca i przeraża w jednakowym stopniu. Lęk przed niepokojącą wizją jego świata, mrocznego i niezrozumiałego  nie jest w stanie zagłuszyć głosów, które co chwilę szepczą mi do ucha, że malarstwo tego człowieka to fenomen na światową skalę. Kiedyś próbowałam je zrozumieć, ale dziś, zgodnie z tym, o czym sam przekonywał Beksiński, skupiam się na odczuciu i emocjach, a te są ogromne. „Piękne obłoki nie staną się piękniejsze, gdy dowiemy się, że stanowią kondensat pary wodnej (…). Podobnie chyba – jeśli chodzi o obraz – byłbym szczęśliwy gdyby budził zachwyt bez konieczności interpretowania” – mawiał malarz. 

Zdzisław Beksiński, bez tytułu
Zdzisław Beksiński, bez tytułu
Zdzisław Beksiński, bez tytułu

Mogą także Ci się spodobać