Przyznaję, że ilekroć w swojej pracy w muzeum natrafiam na słowa „odkrycie” lub „zagadka”, momentalnie serce zaczyna bić mi mocniej. Od dawna twierdzę, że mam w sobie coś z naukowego detektywa, którego od przyswajania faktów, bardziej fascynuje odkrywanie i formułowanie nowych, przesiadywanie godzinami w archiwach i łączenia informacji w jedną, zupełnie nową całość. Z przykrością stwierdzam, że tego typu zajęcia to jednak obecnie jedynie epizod w pracy muzealnika, niemniej pozostają jeszcze wszystkie te ciekawostki i odkrycia, którymi czasami karmi nas świat sztuki.
„Stary gitarzysta” Pabla Picassa namalowany w 1903 jest doskonałym przykładem na to, jak wiele zagadek i ciekawostek może kryć w sobie jedno dzieło sztuki. Na pierwszy rzut oka obraz wydaje się być całkiem zwyczajny, o ile „zwyczajnym” można nazwać obraz Picassa pochodzący z tzw. „błękitnego okresu” jego malarstwa. Myślę, że to bardzo ciekawy temat, zwłaszcza dla wszystkich tych, którzy Picassa kojarzyli dotychczas jedynie z jego geometrycznych, abstrakcyjnych wręcz obrazów, gdzie nic nie jest na swoim miejscu.
Picasso, zanim rozpoczął swoją przygodę z kubizmem i jego kilkoma fazami, tworzył dzieła realistyczne, choć niewątpliwie nawiązujące do prac postimpresjonistów, którymi się inspirował. Okres błękitny (1901-1904) to jeden z pierwszych etapów jego twórczości, podczas którego artysta malował dzieła utrzymane w zimnej, błękitnej kolorystyce, pełne smutku i melancholii. Właśnie taki nastrój posiada „Stary gitarzysta”, przedstawiający starszego, przygarbionego mężczyznę, odzianego w łachmany i grającego na gitarze.
Jeśli przyglądniemy się uważniej powyższemu fragmentowi obrazu zauważymy, że oprócz głowy mężczyzny, z płótna wyłania się także kobieca twarz. Przyznaję, że oglądałam ten obraz bardzo wiele razy, jednak dopiero dokładniejsza reprodukcja pozwoliła mi wyłapać ten detal. Fantastyczne, prawda? The Art Institute of Chicago, do którego należy „Stary gitarzysta” wykonał bardzo wiele badan konserwatorskich z wykorzystaniem podczerwieni i promieni rentgenowskich, których rezultatem jest niezwykłe przedstawienie nagiej, karmiącej dziecko kobiety, stanowiące pierwotny temat płótna.
Skąd taka incepcja malarska? Najprawdopodobniej było to związane z maksymalnym wykorzystywaniem płótna, które w pierwotnej wersji wydało się malarzowi złe, zbyteczne, lub z jakiegokolwiek innego powodu uznał je za niewłaściwe i stwierdził, że można je użyć ponownie. I całe szczęście, ponieważ sto lat później dzięki temu ludzie nie mogą spać po nocach z ekscytacji, że udało im się zobaczyć tajemniczy, ukryty obraz.