Co tam masz? Gówno. O najdroższych ekskrementach w sztuce

 Z pewnością kojarzycie z widzenia słynną pracę dadaisty Marcela Duchampa pt. „Fontanna”. Artysta mianem tym określił wolno stojący pisuar, będący ikonicznym przykładem tzw. ready mades,  a więc dzieła, które powstało z gotowego, istniejącego już przedmiotu. O tym, dlaczego kawałek ceramicznej toalety obecnie nazywamy sztuką i jakie cele przyświecały artyście przy tej kontrowersyjnej realizacji warto podyskutować w osobnym wątku. Dziś natomiast chciałabym, trochę na serio, a trochę na żarty, wspomnieć o innym dziele sztuki, które wpisuje się mocno w tematykę toalety, a dokładniej wydalania. 

 

Marcel Duchamp, „Fontanna”, 1917, public domain

Merda d’artista (gówno artysty)

Włoski artysta Piero Manzoni (1933-1963) tworzył w nurcie tzw. sztuki konceptualnej, a więc takiej, która, tłumacząc w dużym uproszczeniu, w większej mierze skupiała się na procesie twórczym i idei, a nie na efekcie w postaci określonego, namacalnego dzieła. Prace artysty, budzące nieraz bardzo duże kontrowersje nie spodobały się także ojcu artysty, który pewnego razu miał rzec do syna:Twoja praca to gówno”[1]https://www.tate.org.uk/tate-etc/issue-10-summer-2007/excremental-valueAch tak, pomyślał zapewne Piero Manzoni, gówno powiadasz, no więc skoro tak bardzo chcesz, to ja Ci gówno mogę dopiero zrobić. No i jak zapowiedział, tak uczynił, na dodatek bardzo dosłownie, ponieważ postanowił, że włoży do 90 niewielkich aluminiowych puszek swoje świeże (jak zapewniał) odchody. Zapuszkowane, otrzymały bardzo czytelną etykietę, niczym spożywczy produkt, informująca w kilku językach[2]https://www.tate.org.uk/art/artworks/manzoni-artists-shit-t07667:

 

Gówno artysty

zawartość netto 30 g

zachowane w stanie świeżości

wyprodukowano i zakonserwowano w maju 1961 

 

Czy to kupa, czy to tynk

Z biegiem czasu to, co stworzył Manzoni zaczęto brać pod wątpliwość, zwłaszcza jeśli chodzi o zawartość kontrowersyjnych puszek. Jeden z współpracowników artysty w wywiadzie stwierdził na przykład, że do środka trafiła nie kupa, ale tynk[3]https://www.theguardian.com/artanddesign/2007/jun/13/art. Teorię tą podważyła jednak dziewczyna Manzoniego, która zapewniała, że w puszkach znajdują się prawdziwe odchody, szczególnie, że , jak twierdziła, sama pomagała je produkować. Za oryginalnością projektu obstawał także marszand z Blue Gallery w Mediolanie, który twierdził, że prezentowanym eksponatom towarzyszył wyraźny zapach ekskrementów. Jeśli to prawda, to ze smutkiem muszę stwierdzić, że puszki były nieszczelne, a kupa w środku nieświeża. 

Piero Manzoni, Merda d’artista, 1961,


Gówno na wagę złota

Manzoni wyszedł z założenia, że wszystko to, co wychodzi z artysty, także w sposób bardzo dosłowny, nabiera ogromnej wartości. Artysta postanowił więc sprzedawać swoje puszki za cenę ich wagi w złocie (wówczas była to wartość ok 37 dolarów). Okazuje się, że z gównem jest jednak jak z winem – im jest starsze tym droższe, co potwierdzają współczesne ceny, z których najwyższa sięgnęła w 2012 roku 161 tysięcy dolarów. Wg jednej z bardzo popularnych, szczególnie w latach 60. XX wieku, wersji, wszyscy Ci, którzy zakupili puszkę mogli w późniejszym czasie liczyć na dodatkowe atrakcje, coś na zasadzie eksplozji sztuki. Jedna z pogłosek informowała bowiem o rzekomym przeciekaniu i eksplodowaniu zawartości na zewnątrz. Wszystkie te spekulacje związane z domniemanymi wybuchami i ulatniającym się zapachem wydają się być jednak zupełnie niepotwierdzone. 

 

Ech, ta prowokacja

Kontrowersyjne dzieło Manzoniego zainaugurowało (zupełnie słusznie) bardzo gorącą i wciąż aktualną dyskusję, starającą się ustalić pewne umowne granice sztuki  i dobrego smaku. W świecie artystycznym pojawiło się mnóstwo głosów krytycznych, zarzucających Manzoniemu nadużywanie pojęcia „dzieła sztuki”. Z drugiej jednak strony myśl o prawdziwej zawartości puszek nieustannie intrygowała i nie dawała co niektórym zmrużyć oka. W 1993 roku francuski artysta Bernard Bazile postanowił rozwikłać tę gównianą zagadkę i w formie prowokacji artystycznej otworzył puszkę Manzoniego. Niestety, zarówno oczom artysty jak i obecnym obserwatorom we wnętrzu ukazało wypełnienie z waty i kolejna, mniejsza puszka. Gówniana matrioszka w wydaniu włoskiego artysty nadal owiana jest więc tajemnicą, która, kto wie, być może już nigdy nie zostanie rozwikłana. Zakładając, że celem artysty było m.in. zakpienie ze środowiska artystycznego oraz wyśmianie mechanizmów kształtujących rynek sztuki, trzeba przyznać, że bezsprzecznie mu się to udało. 

B. Bazile i jego puszka otwierana w ramach akcji Boite ouverte de Piero Manzoni

References

References
1 https://www.tate.org.uk/tate-etc/issue-10-summer-2007/excremental-value
2 https://www.tate.org.uk/art/artworks/manzoni-artists-shit-t07667
3 https://www.theguardian.com/artanddesign/2007/jun/13/art

Mogą także Ci się spodobać