W kontekście designu i sztuki użytkowej, Lubomir Tomaszewski jest znanym i cenionym artystą, a jego, kultowe już, projekty niewielkich porcelanowych figurek przyczyniły się do ogromnej popularyzacji jego nazwiska. Szalenie istotny jest jednak fakt, że działalność ta, oczywiście bardzo istotna i znacząca, stanowi jedynie 9 lat w jego przeszło 70-letniej, wszechstronnej pracy twórczej.
Choć wiedziałam, że Tomaszewski zajmuje się także rzeźbą i malarstwem, dopiero dzięki krakowskiej wystawie znajdującej się w Międzynarodowym Centrum Kultury po raz pierwszy udało mi się przekonać o tym naocznie i w pełni zrozumieć, co tak naprawdę zajmowało jego umysł i dyktowało mu serce. Artysta, urodzony w 1923 roku w Warszawie, w 1966 roku wyjechał na stałe do Stanów Zjednoczonych i to właśnie tam powstały wszystkie prace, które najpełniej wyrażają jego twórcze dążenia i motywacje. Niestety, jeszcze do niedawna trudno było usłyszeć o nich w naszym kraju – jako twórca na imigracji, Tomaszewski przestał być artystą, którym interesowały się rodzime media oraz dość hermetyczny świat „popularnej” sztuki w Polsce. Sytuacja ta na szczęście zmienia się diametralnie, o czym świadczy chociażby wspomniana wystawa (którą koniecznie trzeba zobaczyć) oraz prężna działalność Fundacji Art and Design Lubomir Tomaszewski na czele z Katarzyną Rij. Dzięki jej działaniom, od 2012 roku w Galerii von Rij, funkcjonującej przy słynnej fabryce porcelany w Ćmielowie, można podziwiać stałą ekspozycję prezentującą szerokie spektrum artystyczne Tomaszewskiego.
Wystawa w MCK |
Jedne ze swoich pierwszych monumentalnych rzeźb wykonane z pod koniec lat 60. XX wieku, Lubomir Tomaszewski poświęcił ofiarom Holocaustu. Prace te są przejmującym i osobistym komentarzem do tragicznych wydarzeń w czasie II wojny światowej, których doświadczył jako młody mieszkaniec Warszawy i które wyryły na nim bolesne piętno. Artysta stracił w tamtym czasie nie tylko wielu wspaniałych żydowskich przyjaciół, ale także brata, niezwykle utalentowanego skrzypka, wraz z którym brał czynny udział w Powstaniu Warszawskim. Młodszy o cztery lata Jurek Tomaszewski zmarł na jego rękach od postrzału, dosłownie w ostatni dzień dramatycznych zmagań. Wydarzenie to, podobnie jak szereg innych przeżyć z tego okresu, pozostawiło ranę na sercu twórcy, dla którego sztuka stała się poniekąd próbą uzewnętrznienia wciąż żywych emocji i odczuć.
„Smutek” z cyklu „Holocaust Monument” |
Obraz „W obozie” z cyklu „Holocaust Monument” |
Fragment obrazu „W obozie” |
Bardzo mocno odzwierciedla to cykl „Holocaust Monument”, na który składają się obrazy tworzone w zupełnie nowej autorskiej techniki dymu i ognia oraz rzeźby w mocno wypalanym drewnie przywodzącym na myśl zwęglone ciała. Chociaż żadna z prac rzeźbiarskich z tego cyklu nie pojawia się w polskich zbiorach, jedną z nich można zobaczyć na krakowskiej wystawie. Syntetyczna figura kobieca zatytułowana „Smutek” wstrząsa zwłaszcza ze względu na wspomniane przypalanie materiału i mocną analogię do ofiar Holocaustu.
Tworzenie za pomocą ognia okazało się metodą niezwykle Tomaszewskiemu bliską, determinującą znakomitą większość jego artystycznych realizacji. Nie ma drugiego takiego artysty, który tworzyłby prace wykorzystujące kreatywnie działanie ognia oraz dymu. Tomaszewski – i warto to podkreślić – jest jednym z nielicznych twórców w historii, któremu udało się wypracować tak odrębną i unikatową technikę oraz indywidualny język twórczy. Artysta po mistrzowsku ujarzmił żywioł i to on, jako stwórca, za każdym razem wyznacza wyraźnie granice tej sztuki, nie pozwalając tym samym na działanie przypadku. Ogień, jako ten, który pali i niszczy, w jego rękach staje się czynnikiem stwórczym, nadającym pracom rys unikatowości. Krakowska wystawa prezentuje kilka tego rodzaju prac, które na żywo robią duże wrażenie, zarówno ze względu na ową technikę, ale też ich silny wyraz.
Obraz „Ekspresyjny taniec” |
Chociaż wiele prac Tomaszewskiego niejako obciążanych jest pierwiastkiem dramatyzmu, na wystawię pojawia się także wiele rzeźb eterycznych, wskazujących na wielką miłość artysty do muzyki. baletu i tańca oraz związaną z tym fascynację zagadnieniem ruchu. Jako miłośnik opery, Tomaszewski bywał bardzo często na wielu ariach i koncertach w słynnych nowojorskich placówkach takich jak Lincol Center oraz Metropolitan Opera, w czasie których studiował pozy i gesty wykonawców, czyniąc ich niejednokrotnie bohaterami swoich prac.
Wystawa MCK |
Szkic przedstawiający jedną z tancerek |
Były to zarówno szybkie szkiców piórkiem, jak i piękne rzeźby w drewnie i metalu, osiągające nieraz monumentalne rozmiary. W przypadku tych drugich zachwyca zwłaszcza sposób, w jaki artysta pozyskuje i wykorzystuje znalezione fragmenty drewna. Żaden z tych elementów nie ulega później obróbce i poprawkom – artysta traktuje je jako podarunki od natury i dzięki swojej wyobraźni planuje ich przeznaczenie w niezmienionym kształcie, dbając jednocześnie o bezpieczeństwo materiału i dokładnie go impregnując.
Fragment rzeźby „Łowca” |
Jak wyraził sam artysta: „Drzewo, kamień, kawałek kory budzą skojarzenia, uruchamiają wyobraźnię, wywołują emocje. Dodając do materiałów naturalnych nowe elementy, łącząc je z brązem, miedzą lub szkłem staram się, by to, co inspiruje, było częścią dzieła. Uważam, że odbiorca może w ten sposób przebyć tę samą drogę, co twórca. To wynik poszukiwania naturalnego procesu tworzenia, umożliwiający naturalny odbiór sztuki”. Ten wielki szacunek do natury w duecie z emocjonalnym podejściem do sztuki sprawia, że rzeźby Tomaszewskiego cechuje wielka dojrzałość i świadomość twórcza.
Rzeźba „Skrzypek” |
„Tomaszewski został obdarzony taką wyobraźnią i wrażliwością, które pozwalają mu „spojrzeć” w głąb kamienia czy drewna, które znajduje (…). Niewielu rzeźbiarzy od czasu Auguste’a Rodina umiało uwolnić ducha uwięzionego w kamieniu lub w innej nieożywionej materii. Lubomir Tomaszewski jest w tym zdecydowanie najlepszy”.
King Street Chronicle Magazine
Kiedy poczytamy o Tomaszewskim w licznych publikacjach w prasie, czy posłuchamy radiowych wywiadów, bardzo szybko dostrzeżemy, że jest to twórca z pokroju tych „prawdziwych”, dla których prawda i szczerość sztuki ma znaczenie pierwszorzędne. W czasie, kiedy artysta wykonuje swoje emocjonujące prace, Ameryka nadal żywi się pop-artem i skandalami, które bez wątpienia służą rozgłosowi. To nie jest jednak świat Tomaszewskiego, choć cały czas ma go na wyciągnięcie ręki. Pomimo sukcesu, jaki artysta osiągnął w USA, a jest to sukces naprawdę imponujący, Tomaszewski pozostał wierny swoim ideom i założeniom, w których naczelne miejsce zajmuje człowiek i jego wnętrze. Nigdy nie zabiega o popularność, nie stara się tworzyć pod publikę, nie przykłada wagi do splendoru i sławy. Liczy się jedynie prawda i poczucie, że wszystko to, co stworzy trafi na podatny grunt i zakiełkuje w odbiorcy.
Rzeźba „Św. Sebastian” |
Artysta w swojej twórczości dba mocno, aby była ona czytelna dla każdego i miała szansę ożyć w widzu już na etapie pierwszego poznania, bez znajomości szczegółów i dodatkowych instrukcji. Kiedy przyglądniemy się temu, co zaprezentowano w piwnicach Międzynarodowego Centrum Kultury, zauważymy słusznie, że sztuka Tomaszewskiego funkcjonuje na bardzo wielu poziomach i nawet brak znajomości kontekstu, nie przeszkodzi w odczytaniu tej pierwszej ikonograficznej powłoki. Przyznaję jednak, że im głębiej tym piękniej, chociaż w urok tych prac nierozerwalnie wpleciony zostały także ból i to on nadaje tej sztuce ten najważniejszy wymiar. Dla mnie, możliwość zbliżenia się do sztuki Tomaszewskiego była bardzo wartościowa i ważna. Szczerzę liczę, że i Wy zdecydujecie poznać tego wspaniałego twórcę od tej najważniejszej strony.
Obecną wystawę „Lubomir Tomaszewski. Rzeźby, obrazy, design” można podziwiać w Krakowie do 15 października – zachęcam Was bardzo gorąco, to już ostatni tydzień! Aż trudno uwierzyć, że artysta dotychczas miał już przeszło 250 wystaw zbiorowych i indywidualnych.
Więcej informacji na stronie Międzynarodwego Centrum Kultury.
Rzeźba „Ikar” |
W 2018 roku prace Tomaszewskiego będą zaprezentowane ponownie w kraju na wielkiej monograficznej wystawie w krakowskim MOK oraz w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Na temat życia i twórczości artysty powstaje także film w reżyserii Rafała Mierzejewskiego. Już nie mogę się doczekać!