W pracy w muzeum często wprowadzam do sytemu internetowego karty muzealne rożnych zabytków, które, póki co, mają tylko swoją papierową wersję. Trafiają mi się więc rzeczy rozmaite: obrazy i rzeźby, ale też biżuteria, bibeloty, medale, porcelana – słowem całe rzemiosło artystyczne i wiele innych rzeczy, nawet młynki do kawy, sitka do herbaty i chochle do zupy, np. takie XVIII-wieczne.
![]() |
Blue Onion w praktyce! |
Dziś padło na partię z porcelaną, miałam więc okazję do odświeżenia sobie paru zwrotów związanych z opisem tego typu przedmiotów, a przy okazji natknęłam się również na kilka terminów, których nie znałam. W takim przypadku staram się, w miarę możliwości, sprawdzać je w Internecie, żeby nie przepisywać ich na oślep i po prostu dowiedzieć się czegoś nowego. Mocno zaabsorbował mnie zwłaszcza opis talerza obiadowego, zdobionego na niebiesko (wiem to z opisu, bo fotografię w karcie mam niestety czarno-białą) bogatą dekoracją o wdzięcznej i dość eleganckiej nazwie Zwiebelmuster. Z racji, że języka niemieckiego nie znam zupełnie, stwierdziłam, że wpiszę więc sobie to hasło w Google. No i jest, Zwiebelmuster, po angielsku Blue Onion, a po polsku… „wzór cebulowy”. No ładnie, myślę sobie, miało być tak dostojnie, a tu mi się cebula objawiła, w prawdzie nawet ładna, niebieska, ale mimo wszystko, nadal cebula. Szukam więc tej cebuli na tym moim talerzyku, no i faktycznie, jest, tańczy sobie w pasie dekoracyjnym ozdabiającym krawędź.
![]() |
Niby granat, a jednak cebula |
Sytuacja zabawna ale i życiowa, bo właśnie tak się często zdarza: marzysz sobie o bogactwie, a tu Ci wyskakuje taki wzór cebulowy. I myślę sobie, no dobrze, ja wiem, że cebula jest obecnie bardzo popularna, ale że ten fejm trwa już od XVIII wieku?
![]() |
fot. domena publiczna |
Okazuje się, że moda na „Blue Onion” w porcelanie pojawiła się około 300 lat temu, kiedy na rynku europejskim można było spotkać oryginalne, chińskie porcelanowe zastawy zdobione motywem… granatu. A któż znał wtedy taki owoc? A nikt, natomiast cebulę znali doskonale wszyscy, uznano więc, że to właśnie ona zdobi te piękne filiżanki i talerzyki. Cudna historia, prawda? I tak, przez nieznajomość egzotycznego owocu, porcelana otrzymała bardzo swojski i szalenie popularny motyw, który zyskał wielką aprobatę wśród XVIII-wiecznej arystokracji. Co więcej, potocznie wyroby te nazywano „cebulakami” i nie miały one absolutnie nic wspólnego ani z bułeczką z tym warzywem, ani z określeniem ludzkiej mentalności.
![]() |
fot. domena publiczna |
Cebulaki stały się kultowym produktem powstałej w 1710 roku pierwszej europejskiej fabryki porcelany w Miśni, która szybko podchwyciła zachwyt nad tego typu wyrobami i od 1738 roku rozpoczęła ich masową produkcję. W rezultacie, porcelana stylizowana na tej chińskiej, otrzymała zdobienia cebulowe, a występujące w oryginale liście akantu zamieniono na swojską chryzantemę. No już nieważne, liście to liście, poza tym efekt był naprawdę ładny, a to za sprawą kobaltu, który jako barwnik odporny na wysoką temperaturę idealnie nadawał się do tego typu zdobień. Dekorowanie nie było jednak proste, ponieważ kobalt bardzo szybko wchłaniał się w masę ceramiczną, nie było więc mowy o żadnych poprawkach. Co ciekawe, na tym etapie kobalt wcale nie miał tak ładnego, granatowego koloru – dopiero proces szkliwienia i wypalania nadawał porcelanie jej wyjątkowy urok.
Jak to już z cebulą bywa, wiele fabryk postanowiło naśladować wyrobi miśnieńskie i również zajęło się ich produkcją, stąd obecnie, na rynku sztuki, oprócz cennych oryginałów bardzo łatwo znaleźć tańsze „zamienniki”, które czasami próbują udawać te z najwyższej półki. O ile ciężko rozpoznać ich jakość po samym wzorze, o tyle sygnatura na spodzie przedmiotu powinna szybko rozjaśnić sprawę, oczywiście jeśli potrafimy ją dobrze rozczytać. Tutaj już potrzebujemy oka specjalisty, a przynajmniej porządnej publikacji dotyczącej wyrobów porcelanowych w Europie. Dzisiejsza historia tak mnie zachwyciła, że namierzyłam już jeden album tego typu. Póki co czekam jednak na pomyślny jesienny powiew gotówki, ponieważ cena takiej publikacji to około 300 zł.
![]() |
Niezbędne kompendium wiedzy dla znawców tematu, tylko ta cena 🙁 |