Rozłączyłam się ze sobą, czyli 5 przejmujących wierszy Urszuli Kozioł

Poezję Urszuli Kozioł (ur. 1931) poznałam całkiem niedawno, chociaż kiedy już doszło do naszego spotkania to miałam poczucie, jakby ta twórczość była we mnie od zawsze. Na wskroś ludzka, do bólu prawdziwa, przenikająca do kości. Dziś znowu zatapiam się w tych kilku ulubionych wierszach, w przejmujących doświadczeniach piękna i przemijania, w bardzo bolesnym, ale wyjątkowym spojrzeniu na życie, jego przebieg i kres. Poetka z ogromną czułością zerka na świat, uważnie przygląda się sobie od wewnątrz i w sposób rozbrajająco pokorny, smutny i przepiękny mówi: przemijam.

 

Nie mijaj ranku

zatrzymaj swe ptaki
jeszcze się zdążysz naobracać w czasie
przystań mi wiosno w półobrocie światła

wahaj się chwilę w odcieniach zieleni.
Przedłuż mi zmierzchu swą wczesność do syta

nie śpiesz się maju
trwaj moja miłości
o lata- kiedy się wami nacieszę.

Przemija życie jak noc: w okamgnieniu.
Przemija ziemia w ułamku promieni.

Jan Stanisławski, „Ranek”, 1904, Muzeum Narodowe w Krakowie
Pomiędzy liniami

Linia serca i linia życia
na mojej dłoni
rozmijają się ze sobą
biegną jak szyny prowadzące
na ślepy tor

między nimi
rozłożyła się bezsłowność
a w każdej z osobna
znak niedomówień
niedomyśleń

między nimi wielkie NIC
zapuściło korzenie

między nimi łachy
umownego piachu
byle powiew nawet najlżejszy
a już sypie mi prochem w  oczy

nie mogę trafić do siebie
błądzę

Jan Stanisławski, „Wieczór”, 1905, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Bez zasięgu

Przestałam podobać się sobie
i słowom
uciekają ode mnie
chciałabym już
nie być

prawdę mówiąc
tutaj już nie ma mnie

rozłączyłam się ze sobą
odeszłam od siebie
ale nie wiem, dokąd

ziemia uciekła mi spod nóg
nie mam komu powiedzieć
co mi się stało
i że dzieje się coś
co nie miało się dziać

świat troi mi się w oczach
ucieka ode mnie
nie mam gdzie zostać
podziewam się spadając
w NIC

rozglądam się pamiętając
że chyba
zaczynam już na dobre
zanikać

wychodzę z domu, żeby ktoś mnie zobaczył
ale
oblegają mnie omamy wrzaskliwą ciżbą
podtykają mi pod nos mikrofon

całkiem niepotrzebnie
całkiem niepotrzebnie
z tego miejsca nie ma zasięgu.

 

Jan Stanisławski, „Noc księżycowa”, 1903, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Z niczym tu przyszłam

…z niczym tu przyszłam
i odejdę z niczym
i wkrótce będzie jakby mnie nie było.

 

Jan Stanisławski, „Topole nad wodą”, 1900, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Ni mniej ni więcej

to co było
trwa nadal
ale jest jakieś inne

inne jest to
albo my
staliśmy się jakoś inni
ja i to
nie pasujemy do siebie
ja i to
rozmijamy się ze sobą
ja i to
jest i nie jest
a jeśli trwa
to trwa jakby inaczej
jakby gdzie indziej
jakby nie tu i nie teraz

moje ja
jest już jakby beze mnie
trzeba mi przejść z nim na „ty”
i mówić o sobie „ona”

ja ty i ona
to wciąż jedno i to samo
ja
ni mniej ni więcej

 

Jan Stanisławski, Woda w słońcu”, 1902, Muzeum Narodowe w Krakowie

 

Zachęcam Was bardzo mocno do zakupienia nagrodzonego „Raptularza.

Mogą także Ci się spodobać