Vermeer, Friedrich i Die Brücke, czyli wspaniała sztuka w Dreźnie, którą warto zobaczyć

O wystawie prac słynnego romantycznego pejzażysty Caspara Davida Friedricha, która trwała Dreźnie w Muzeum Albertinum od 24 sierpnia do 5 stycznia, pisałam już jakiś czasu temu, ale sama niemalże przespałam możliwość jej zwiedzenia! Gdy ocknęłam się kilka dni przed jej zakończeniem, stwierdziłam, że nie mogę takiej wyjątkowej okazji przepuścić i muszę się jak najszybciej dostać do Drezna. Mając w pamięci informację o działającej „promocji drezdeńskiej” oferowanej przez Koleje Dolnośląskie wybrałam się w podróż pociągami. Muszę przyznać, że, chociaż miałam trochę obaw, wszystko przebiegło bez najmniejszych problemów. Mimo styczniowej, chłodnej aury był to bardzo udany i owocny wyjazd, w czasie którego zobaczyłam naprawdę sporo wspaniałej sztuki i przeżyłam wiele artystycznych uniesień. Poniższy tekst nie jest kompleksowym poradnikiem jak zwiedzać Drezno, to jedynie zbiór moich refleksji, które zebrałam na świeżo po wyjeździe i które, być może i Was zachęcą do podróży.

 

Wrocław – Drezno – Wrocław za 105 zł, czyli parę słów o Promocji Drezdeńskiej 

Kolejowa „Promocja Drezdeńska” to bardzo korzystna opcja szczególnie dla tych osób, które mają względnie blisko do jednego z dolnośląskich miast, z których rozpoczyna się podróż. Dla mnie już samo dotarcie do Wrocławia stanowiło nie lada wyprawę, ale byłam na tyle zdeterminowana, że po prostu przyjechałam do miasta dzień wcześniej. Największym atutem wspomnianej promocji jest tani bilet, który pozwala dojechać do Drezna oraz z niego wrócić. Jego cena jest zmienna, w zależności od miejsca z którego startujemy oraz terminu powrotu. W moim przypadku, na trasie Wrocław-Drezno-Wrocław było to bilet „tam i z powrotem” za 105 zł, który był ważny przez dwa dni. Poniżej załączam zrzut ekranu cennika ze strony Kolei Dolnośląskich – TUTAJ znajdziecie wszystkie niezbędne informacje dotyczącej tej promocji.

 

 

Przyznaję, że najbardziej obawiałam się przesiadki z polskiego pociągu do niemieckiego, która odbywa się w Zgorzelcu. Na szczęście połączenie jest dobrze skomunikowane i pociąg do Drezna czeka na przesiadających się pasażerów (planowy czas na przesiadkę w obrębie jednej stacji w moim przypadku wynosił 15 minut, ale przyjechałam do Zgorzelca z 11 minutowym opóźnieniem). Styczniowe wyprawy nie cieszą się raczej większym zainteresowaniem turystów, ale w sezonie sporym problemem może być fakt, że pociąg niemiecki jest znacznie krótszy od polskiego. Niestety, może się więc zdarzyć, że druga część podróży będzie mniej komfortowa i nie dla każdego wystarczy miejsca siedzącego (promocyjny bilet nie uwzględnia określonego miejsca do siedzenia). Przy okazji warto wspomnieć też o samym bilecie, który wygląda dość enigmatycznie, ale na szczęście jest respektowany bez problemu w obu krajach (spotkałam się z jedną relacją podróżującego, który opowiedział mi, że niemiecki kontroler miał wątpliwości co do ważności biletu, ale mam ogromną nadzieję, że była to marginalna sytuacja i już się nie powtarza).

 

Co, gdzie, ale przede wszystkim za ile? 

Nadrzędnym celem mojej dwudniowej wyprawy do Drezna była wystawa prac Caspara Davida Friedricha pt. „Od tego wszystko się zaczęło” zorganizowana w Muzeum Albertinum, należącym do Państwowych Zbiorów Sztuki (jednoczących w sobie kilkanaście muzealnych instytucji). Przy okazji postanowiłam zobaczyć także przynajmniej część imponujących zbiorów sztuki w tym mieście. W tym celu zakupiłam bardzo korzystny cenowo, dwudniowy bilet online, dający możliwość zwiedzenia wszystkich wystaw stałych w muzeach, będących częścią wspomnianych Państwowych Zbiorów Sztuki. Dzięki temu za 29 euro mogłam, teoretycznie, zobaczyć naprawdę mnóstwo pięknych rzeczy – teoretycznie, bo w praktyce ograniczyłam się do dwóch miejsc: zbiorów znajdujących się w Albertinum oraz słynnej Galerii Drezdeńskiej mieszącej się w Zwingerze. Wystarczająco dużo – jak dla mnie – żeby się nasycić, ale nie zmęczyć, chociaż przyznaję, że i tak zrobiłam w sumie kilkanaście tysięcy kroków każdego dnia.

Vincent van Gogh, „Martwa natura z pigwami”, 1887/1888

 

Friedrich, czyli spotkanie pełne wzruszeń

Niestety, wspominany bilet nie uwzględniał czasowej wystawy prac Friedricha, a na stronie muzeum już od jakiegoś czasu widniała smutna informacja, że bilety online się wyprzedały. Nie miałam więc wyjścia – postanowiłam zaryzykować i pojechałam bez gwarancji, że uda mi się zobaczyć ekspozycję. Na szczęście, pomimo długiej kolejki do kasy, zakupiłam bilet godzinny na wieczorne zwiedzanie. Wystawa była przepiękna, a Friedrich robi na żywo niezwykłe wrażenie, tym bardziej żałuję, że zakończyła się 5 stycznia i jest już niedostępna. Dobra wiadomość jest jednak taka, że kilka z prezentowanych na ekspozycji obrazów tego artysty można podziwiać co dzień na stałej ekspozycji w Galerii Nowych Mistrzów w części poświęconej malarstwu niemieckiego romantyzmu.

Caspar David Friedrich, „Brama cmentarna”, ok. 1825

 

fragment ekspozycji z widokiem na „Wędrowca nad morzem mgły” Caspara Davida Friedricha

 

Albertinum, czyli od romantyzmu do współczesności

Na pierwszy piętrze w Galerii Nowych Mistrzów znajdują się prace zarówno europejskich klasyków XX wieku, takich jak Vincent van Gogh, Edgard Degas, Henri de Toulouse-Lautrec, Paul Gauguin czy Gustav Klimt, jak i bardzo ciekawa sztuka niemiecka – zarówno ta, którą znałam, będąca w tzw. kanonie awangardy, jak i nowe dla mnie, niezwykle ciekawe nazwiska.

Henri de Toulouse-Lautrec, „Dwie przyjaciółki”, 1895

 

Wśród twórców niemieckich przodują członkowie słynnej grupy „Die Brücke”, na czele z Ernstem Ludwigiem Kirchnerem czy Erichem Heckelem. Jest też kilka świetnych prac Otto Dixa (w tym fenomenalny, wielki tryptyk „Wojna”) czy poruszające mnie do głębi obrazy Pauli Modershon-Becker. Przegląd artystyczny zamykają prace twórców współczesnych, w tym kilka dzieł słynnego abstrakcjonisty Gerharda Richtera.

 

Otto Dix, tryptyk „Wojna”, 1929

 

 

W tle Otto Dix, „Portret rodzinny”, 1925

 

Gerhard Richter i dwie, przemiłe turystki z Polski, które serdecznie pozdrawiam
Galeria Drezdeńska, czyli bardzo dużo zachwytów naraz

Spotkanie z nowoczesnością w sztuce doskonale równoważy oraz uzupełnia wizyta w Galerii Obrazów Starych Mistrzów, mieszcząca się w Zwingerze – późnobarokowym założeniu architektonicznym w samym centrum miasta. Oprócz arcydzieł malarstwa europejskiego, można tam zwiedzić także słynną kolekcję porcelany, zbrojownię oraz salon matematyczno-fizyczny. Ja ograniczyłam się do kolekcji malarstwa i uważam, że to była bardzo dobra decyzja, bo po kilkugodzinnym zwiedzaniu byłam przepełniona emocjami i więcej tamtego dnia już bym nie pomieściła. W Galerii Drezdeńskiej prezentowana jest imponująca kolekcja malarstwa europejskiego od XV do XIX wieku. Zobaczymy tam klasyków sztuki nowożytnej we Włoszech (Botticelli, Tycjan), w Niemczech (Cranach, Holbein), w Holandii (Vermeer) czy Hiszpanii (El Greco). Słynne nazwiska można wymieniać długo, bo kolekcja naprawdę robi ogromne wrażenie i jest doskonałym miejscem, żeby poobcować z bliska ze sztuką, którą widzimy na ogół w podręcznikach i albumach. Nie ma lepszego miejsca na przyjemną edukację czy powtórkę z historii sztuki niż właśnie taka galeria, szczególnie, że jej wielkość, mimo wszystko, nie przytłacza, a po sezonie daje możliwość kameralnego zwiedzania (wrócę tam w lecie dla porównania).

Jedna z imponujących sal Galerii

 

Jan Vermeer, „Czytająca list”, 1657-1659
Najpiękniejsza Mleczarnia świecie*

Na zwiedzanie miasta niestety nie wystarczyło mi czasu, chociaż skusiłam się na spacer do słynnej Mleczarni braci Pfund (przy Bautzner Strasse 79/81). Jej historia sięga końca XIX wieku, a lokal, oddany do użytku w 1882 roku został niemal w całości udekorowany wewnątrz wspaniałymi, ręcznie malowanymi kaflami firmy Villeroy & Boch. Miejsce jest naprawdę szczególnie, a ogromną popularność niewątpliwie przyniósł mu wpis do *Księgi Rekordów Guinnessa tytułujący je jako najpiękniejsza mleczarnia na świecie. Obecnie znajduje się tam sklep oferujący szeroki asortyment produktów mlecznych. W tak wyjątkowym wnętrzu można wypić szklankę mleka, a także kupić pamiątki związane z miejscem czy skorzystać z kawiarenki na piętrze.

 

Czy wrócę do Drezna w ciepłych miesiącach? Zdecydowanie tak, szczególnie, że bardzo wielu pięknych rzeczy nie zobaczyłam, a znajdująca się nieopodal Miśnia kusi mnie swoją historią i wspaniałymi zbiorami!

Mogą także Ci się spodobać