Krótki tekst o niczym, chociaż trochę o starzeniu się

Miałam straszny sen. O wojnie, która nadejdzie za dwa dni. „Umrzemy” krzyknęłam w nim do męża, starając się wymyślić prędko jakiś plan, żeby uciec, chociaż jednocześnie czułam, że to się nie ma prawa udać. Obudziłam się z radością, którą bardzo szybko zmącił ból w palcach u obu dłoni. Na pewno mam zwyrodnienie stawów – pomyślałam w swoim niegasnącym optymizmie. Pewnie za jakiś czas trudno będzie mi pisać na klawiaturze. Muszę poćwiczyć. No więc ćwiczę, chociaż nie mam pojęcia do jakiego miejsca zaprowadzi mnie ten tekst.

Felix Vallotton, „La mare”, 1909

 

Nie mam pomysłu na tytuł podrozdziału 


Ostatnio ktoś napisał mi, że tęskni za moimi osobistymi refleksjami. Rzeczywiście, kiedyś było ich tu więcej, ale to „kiedyś” w sieci było trochę inne, dla mnie bardziej bezpieczne i kameralne. A może po prostu to ja się zmieniłam –  postarzałam, bardziej zamknęłam w sobie i nie mam już potrzeby na tak głębokie, osobiste refleksje. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, ale faktem jest, że pewnego dnia, całkiem niedawno, zdałam sobie sprawę, że za chwilę będę mogła korzystać z programu 40+ i zrobić sobie za darmo niektóre badania. To był trochę cios, bo przecież pamiętam, że zaczęłam tworzyć to miejsce w Internecie mając 25 lat. To było naprawdę dawno temu.

A jednak, jakimś cudem wciąż tu jestem i bardzo chcę być, chociaż nie zliczę ile razy miałam wątpliwości, czy zdołam dostosować się do zmian. Przecież teraz w sieci rzeczy robi się zupełnie inaczej. Trendy w swojej ciągłej zmienności są bezlitosne. Ale pomyślałam, że może nie jest aż tak źle, bo może starzejecie się razem ze mną. I może pewnych rzeczy nie trzeba zmieniać, bo są na tyle uniwersalne, że zawsze zadziałają. Głęboko w to wierzę, bo bardzo chce mieć dla kogo ćwiczyć te nieszczęsne palce. Niektórzy twierdzą, że już mało komu chce się czytać, ale są też tacy, którzy optymistycznie zakładają, że, jako osoba ceniąca sobie najbardziej operowanie słowem pisanym, mam jeszcze jakieś szanse.

Felix Vallotton, „The red room”, 1896
Tu też nie mam pomysłu na tytuł podrozdziału 

Tak, jak sądziłam, wyszedł mi tekst o niczym. Uznajmy jednak, że jest o starzeniu. O tym pierwszym symptomie, gdy człowiek czuje, że ten proces zaczyna go dotykać. Przyjęło się, że warto starzeć się z godnością, ale mało kto wspomina o tym, że nie zawsze jest to łatwe i że to proces, który trzeba w sobie przepracować. Załóżmy, że jakoś sobie z tym radzę, nie jest to jednak żaden wyczyn, gdy ma się 36 lat. Zabawa, jak wiemy, dopiero się zaczyna.

Po prostu bądźcie tu ze mną.  Klasyka głosi, że w kupie siła, postawmy więc na klasykę!

 

zdjęcie w tle: Felix Vallotton, „The balloon”, 1899

Mogą także Ci się spodobać