Zanurzona w błękicie. Wystawa „Niebieski sen” Katarzyny Karpowicz

Wpis powstał we współpracy z Galerią Artemis w Krakowie
i towarzyszy wystawie „Niebieski sen” Katarzyny Karpowicz

 

Lubię ten moment tuż przed zaśnięciem, gdy ciało się rozluźnia, a rozbiegane myśli w końcu pozwalają na chwilę odetchnąć. Po całym dniu z przyjemnością zamykam oczy na kilka godzin i poddaje się w pełni procesom chwilowego rozłączenia, czy raczej przełączenia, bo niemal każdej nocy towarzyszy mi marzenie senne – takie, które dobrze pamiętam i jestem w stanie je później opowiedzieć, nierzadko ze szczegółami.  Na ogół są emocjonalnie neutralne, ale zdarzają się też cykliczne koszmary czy wątki, które nieustannie powracają.  Niektóre sny miewają rozbudowaną fabułę, albo są tylko mrugnięciem, wrażeniem, wspomnieniem.

Katarzyna Karpowicz, „Niebieski domek”, 2025, olej/płótno, 40 x 40 cm

 

„Niebieski sen”

Najnowsze prace Katarzyny Karpowicz  na wystawie w Galerii Artemis w Krakowie porównałabym do snów, które z jakiegoś powodu pamięta się dłużej. Każda i każdy z nas ma czasami takie – inne niż wszystkie, ważniejsze. Katarzyna postanowiła sięgnąć po popularny motyw snu, ale nie eksploruje go w sposób dosłowny, surrealistyczny. Wręcz przeciwnie, artystka „śni” dyskretnie, a jawa miesza się z tym, co nierzeczywiste. Senność w tym malarstwie odsłania się po pewnym czasie. To trochę tak, jak z rejestrowaniem marzenia sennego – dopiero po przebudzeniu okazuje się, że to, co we śnie stanowiło spójną wizję, jest w rzeczywistością dziwną hybrydą. Dopóki śnimy, świat przedstawiony nie budzi na ogół naszych wątpliwości.

Katarzyna Karpowicz, „Przedmioty niezbędne”, 2025, olej/płótno, 160 x 80 cm

 

Wpływając w wielki błękit

Kasia śni wyjątkowo, bo na niebiesko. To zawężenie palety kolorystycznej i operowanie odcieniami błękitu sprawia, że wszystkie prace posiadają melancholijny nastrój. To właśnie kolor najpełniej sugeruje nam oniryczność tych obrazów. Jest w nich coś z okresu błękitnego Pabla Picassa, ale u Karpowicz wydźwięk dzieł jest inny, łagodniejszy, chociaż przepełniony nostalgią. Artystka maluje z wyobraźni i pamięci, czerpiąc przy okazji ze skarbnicy podświadomości. Opowieści, które snuje są bardzo osobiste: to wspomnienia ważnych miejsc i podróży, wyraz głębokiej tęsknoty za bliskimi, którzy fizycznie odeszli. To także opowieści o sobie, bardzo osobista forma autorefleksji, wejrzenia, czy raczej wpłynięcia w głąb siebie.

Katarzyna Karpowicz, „Dar”, 2025, olej/płótno, 100 x 80 cm

 

Motyw wody jest tu bardzo szczególny, bo tytułowy kolor kojarzy się artystce z kojącą czynnością, jaką jest pływanie. Jak sama mówi, jest to moment, w którym odpoczywa i, otoczona wodą, czuje się bezpiecznie. Myślę, że właśnie dlatego otula na niebiesko całą serię 23 dzieł i pozwala, aby określone barwy były kluczowe w budowaniu nastroju. Czy chłodnego? Dla wielu pewnie tak, ale artystka przekonuje, że dla niej niebieski, zgodnie z dawnym postrzeganiem tego koloru, jest ciepły.

Katarzyna Karpowicz, „Zapomnienie”, 2025, olej/płótno, 160 x 150 cm

 

Katarzyna Karpowicz, „Puls 120”, 2025, olej/płótno, 30 x 20 cm

 

 

Świat w miniaturze 

Warto dodać, że na wystawie w Galerii Artemis znajduje się obiekt szczególny, który zainspirował artystkę do stworzenia kilku korespondujących z nim prac. To XIX-wieczny, niderlandzki domek dla lalek należący do prof. Piotra Oczki, świetnego historyka sztuki, kolekcjonera i znawcy sztuki niderlandzkiej. Zaglądanie do takiego domku, wyposażonego w meble i sprzęty z pieczołowitą dokładnością jest dla mnie czymś bardzo fascynującym. To nie tylko powrót do dziecięcych marzeń o własnym domku – któż nie marzył! – ale też możliwość wglądu w nową, intymną przestrzeń, która odsłania przed nami pociągające detale i zakamarki. Tutaj łatwiej przestawić meble, zaaranżować wnętrze i zbudować alternatywną narrację, możliwą do zmiany niemal w każdym momencie.

Katarzyna Karpowicz, „Wspomnienie wspomnienia”, olej/płótno, 2025, 40 x 40 cm
Malarstwo czułych gestów

Bardzo cenię subtelność tej sztuki. Ta delikatność materii jest wg mnie cechą charakterystyczną twórczości Kasi. Zawsze maluje z czułością, dba o detale i rozmieszcza je z uwagą, jakby bała się, że pominie coś ważnego. Czuć i widać to wyraźnie w „Niebieskim śnie”, którego kojąca łagodność i nostalgia sprawiają, że błękit zdaje się nas na chwilę pochłaniać i – mimo odczuwalnego smutku – uspokajać. Bliskie mi jest stwierdzenie, że to właśnie w zamyśleniu, czy kontrolowanej melancholii świat, szczególnie ten wewnętrzny, objawia się nam najpełniej. To, co umyka w biegu, dochodzi do głosu właśnie gdy na moment przysiądziemy, skupimy wzrok na jednym punkcie i damy sobie szansę na głębszą refleksję. Polecam Wam serdecznie ten malarski, autorski błękit. Jest pochłaniający, ale w pełni bezpieczny.

 

Katarzyna Karpowicz „Niebieski sen”
do 14 czerwca 
Galeria Artemis w Krakowie
Katarzyna Karpowicz , „Niebieska narada”, 2025, olej/płótno, 80 x 100 cm

Mogą także Ci się spodobać