Sylvia von Harden, czyli o najsławniejszej dziennikarce w historii sztuki

 Patrząc na malarską twarz dziennikarki Sylvii von Harden ciężko dostrzec jej kobiecy powab i wyjątkową urodę. Pociągła twarz, podkrążone oczy, wystająca szczęka, ziemista cera poszarzała od papierosów, kontrastująca z intensywnie pomalowanymi ustami. Włosy krótkie, rajstopy nieestetycznie zwinięte na nodze.  Chłopczyca? Możliwe, ale jednocześnie jedna z najbardziej intrygujących kobiet w dziejach historii sztuki. Dziennikarka, poetka, niezwykle ekstrawagancka, zupełnie nie podążająca za tropem mody i elegancji. 

Otto Dix, „Sylvia von Harden”, 1926

 

Według krążącej ciekawostki, niemiecki malarz Otto Dix zaproponował dziennikarce, że wykona jej portret. Stwierdził podobno, że musi ją namalować, ponieważ jest dla niego uosobieniem epoki dwudziestolecia międzywojennego w Niemczech. Czy kobieta zrobiła na nim wrażenie swoją urodą? Nie, artysta pomijając zupełnie kwestie aparycji zafascynował się czymś ciekawszym –  jej intrygującym wnętrzem i wielkim, bezkompromisowym indywidualizmem. Dziennikarka zgodziła się na obraz, postawiła jednak warunek, że nie chce zostać przez malarza w żaden sposób upiększona. Wiele kobiet zrobiłoby wszystko, aby przekłamać rzeczywistość na własną, wizualną korzyść, tymczasem intrygująca Sylvia zupełnie nie dbała o swój wizerunek.

 

Sylvia von Harden, 1931, fot. August Sander

 

Otto Dix przystał na jej żądania, co więcej: malował ją przez trzy tygodnie, wyolbrzymiając jej wady i niedoskonałości. Sylvia siedzi pod ścianą w jednej z niemieckich kawiarni, chociaż duchem wydaje się być nieobecna. W dużej, męskiej dłoni trzyma zapalonego papierosa. Ubrana jest w niemodną i niezgrabną  awangardową sukienkę w kratę, która maskuje kobiece kształty.  Ani trochę nie przeszkadza jej zrolowana pończocha, symbolizująca jej odrębne podejście do wyglądu.  No i ten monokl – zapożyczony wprost ze świata męskich gadżetów. 

 

Sylvia reprezentuje tu neue frau – nowy wzorzec kobiety, który pojawił się w latach 20. XX wieku w Niemczech. Odrzucał on wszystkie dotychczasowe konwencje społeczne, dotyczące tego, co kobieta powinna, a czego nie. Nowa kobieta może wszystko, pali więc i pije, chodzi do nocnych klubów, dba o swoją karierę i czuje obowiązku zakładania rodziny i wychowywać dzieci. Wszystko może, ale nic nie musi. Dix bardzo mocno zaznaczył na portrecie indywidualizm oraz bezkompromisowość swojej modelki. Jej postawa, ubiór, wyraz twarzy – wszystko to zdaje się mówić „trochę jestem znudzona i wasze zdanie nic mnie nie obchodzi„.

 

Sylvia von Harden, 1931, fot. August Sander. No przecież ona jest piękna!
Przyznaję, że podoba mi się ta kobieta szalenie. Ma w sobie to coś, co sprawia, że momentalnie bledną przy niej wszystkie urocze twarze kobiet ładnych i  potwornie nudnych.  Szczerze mówiąc marzę o tym, aby tak właśnie ludzie na mnie patrzyli. Jak Dix na Sylvię – nie przez pryzmat urody, ale osobowości. 

 

Ola Szmida, źródło: www.facebook.com/OlaSzmida (dzięki!)
 

Mogą także Ci się spodobać