Patrząc na malarską twarz dziennikarki Sylvii von Harden ciężko dostrzec jej kobiecy powab i wyjątkową urodę. Pociągła twarz, podkrążone oczy, wystająca szczęka, ziemista cera poszarzała od papierosów, kontrastująca z intensywnie pomalowanymi ustami. Włosy krótkie, rajstopy nieestetycznie zwinięte na nodze. Chłopczyca? Możliwe, ale jednocześnie jedna z najbardziej intrygujących kobiet w dziejach historii sztuki. Dziennikarka, poetka, niezwykle ekstrawagancka, zupełnie nie podążająca za tropem mody i elegancji.
Według krążącej ciekawostki, niemiecki malarz Otto Dix zaproponował dziennikarce, że wykona jej portret. Stwierdził podobno, że musi ją namalować, ponieważ jest dla niego uosobieniem epoki dwudziestolecia międzywojennego w Niemczech. Czy kobieta zrobiła na nim wrażenie swoją urodą? Nie, artysta pomijając zupełnie kwestie aparycji zafascynował się czymś ciekawszym – jej intrygującym wnętrzem i wielkim, bezkompromisowym indywidualizmem. Dziennikarka zgodziła się na obraz, postawiła jednak warunek, że nie chce zostać przez malarza w żaden sposób upiększona. Wiele kobiet zrobiłoby wszystko, aby przekłamać rzeczywistość na własną, wizualną korzyść, tymczasem intrygująca Sylvia zupełnie nie dbała o swój wizerunek.
Otto Dix przystał na jej żądania, co więcej: malował ją przez trzy tygodnie, wyolbrzymiając jej wady i niedoskonałości. Sylvia siedzi pod ścianą w jednej z niemieckich kawiarni, chociaż duchem wydaje się być nieobecna. W dużej, męskiej dłoni trzyma zapalonego papierosa. Ubrana jest w niemodną i niezgrabną awangardową sukienkę w kratę, która maskuje kobiece kształty. Ani trochę nie przeszkadza jej zrolowana pończocha, symbolizująca jej odrębne podejście do wyglądu. No i ten monokl – zapożyczony wprost ze świata męskich gadżetów.
Sylvia reprezentuje tu neue frau – nowy wzorzec kobiety, który pojawił się w latach 20. XX wieku w Niemczech. Odrzucał on wszystkie dotychczasowe konwencje społeczne, dotyczące tego, co kobieta powinna, a czego nie. Nowa kobieta może wszystko, pali więc i pije, chodzi do nocnych klubów, dba o swoją karierę i czuje obowiązku zakładania rodziny i wychowywać dzieci. Wszystko może, ale nic nie musi. Dix bardzo mocno zaznaczył na portrecie indywidualizm oraz bezkompromisowość swojej modelki. Jej postawa, ubiór, wyraz twarzy – wszystko to zdaje się mówić „trochę jestem znudzona i wasze zdanie nic mnie nie obchodzi„.