O Jerzym Dudzie – Graczu (1941-2004) wypada napisać chyba prosto z mostu, bez ogródek, podobnie jak i on, w swoich malarskich pracach, określał świat mocno, dobitnie, bez kompromisów i taryfy ulgowej. Malarz – demaskator. Obserwował, wyłapywał i uwieczniał na płótnie, kreując przy tym obrazy prawdziwe do bólu, przerysowane, czasami wręcz groteskowe. Za modelkę obrał sobie Polskę, w całej swojej okazałości i urodzie, wraz z jej społecznymi i politycznymi niedoskonałościami, z wadami i przywarami, z grzechami, które bezlitośnie wtapiały się w zwykłą, nikogo nie wzruszającą, codzienność.
![]() |
„Babel”, 1977 |
Mowa o czasach PRL-u, a więc okresie w historii naszego kraju wręcz obfitującym w sylwetki, postawy i działania, które budziły moralny sprzeciw i wydawały się momentami wręcz odrażające. A jednak były i trwały, stając się niechlubną wizytówką naszego kraju. Właśnie ta ciemna strona Polski i jej mieszkańców zdawała się najbardziej malarza fascynować. Tym, co dobre i szlachetne raczej nie był zainteresowany. Wolał brać na warsztat zło, niczym psycholog starając się problem unaocznić i przyczynić się, chociażby tylko szczątkowo, to moralnej i społecznej odnowy.
![]() |
„Hamlet polny”, 1977 |
Siebie też przy tym nie szczędził zupełnie, zdając sobie sprawę, że choć obserwuje to wszystko z boku, to jednak cały ten polski świat jest jego nierozerwalną częścią, otacza go, określa i kształtuje nieustannie, czy tego chce, czy nie. To właśnie polska powojenna rzeczywistość, w której dorastał malarz, pełna wiejskiego błota, brudu, sąsiedzkich plotek, intryg i romansów, nadała kształt jego osobie i sztuce, ktorą tworzył.
Polskie brzydactwa są po prostu bardzo bliskie i bardzo moje. Kocham je całym sercem, bo są jednocześnie święte i pijane, szlachetne i dumne, bohaterskie i świńskie (…) ja zaś jestem – w ambiwalencji i sprzeczności – jednym z nas, z naszego drugorzędnego, zapyziałego i powiatowego świata.
![]() |
„Józefowi Chełmońskiemu”, 1974, MNW |
Uwielbiam Jerzego Dudę-Gracza, ponieważ jest niezwykle aktualny. Problemy, które starał się uwypuklić oraz postawy, jakie opisywał, dzieją się i niestety, dziać będą bezterminowo. Moja malarska ulubienica leży i relaksuje się na łące, niczym doskonale znana wszystkim chłopka z „Babiego Lata” Józefa Chełmońskiego. Ta u Gracza jest jednak bardziej współczesna – ma na sobie supermodną mini, kozaczki i białą ,opięta koszulkę z napisem „LOVE”. Dziewczyna leży i słucha muzyki z radioodbiornika, kto wie, może to „Mydełko Fa”, albo inny, weselny klasyk, którym niemal codziennie raczą mnie moi nowi sąsiedzi. Gracz to wiedział, przewidział, że to się będzie działo zawsze.
![]() |
„Motyw polski”, 1990, źródło: www.napiorkowska.pl |
O ile śmiało można poddać pod dyskusję estetyczną jakość jego prac, o tyle prawdomówność tego malarstwa jest niepodważalna. Duda-Gracz wyolbrzymia i wytyka palcem, ale robi to bardzo trafnie i skutecznie. Jego malarstwo pokazuje, osadzony mocno w realiach codzienności, obraz człowieka współczesnego, traktując go jako symbol przywar i powszednich grzechów: głupoty, zakłamania, brzydoty. Artysta demaskuje, daleki jest jednak od wydawania sądów i pochopnych ocen. Humor to jego oręż, którym stara się bronić przed rozpaczą i naprowadzić widza na trop prawdy, zakamuflowanej pod pozorami żartu.
![]() |
„Góry”, 1976, źródło: Agraart |
![]() |
„Wieś Łosie”, 1985, źródło: Agraart |
Dopiero ostatnie lata 80. i 90. XX wieku, przyniosły widoczną zmianę w twórczości malarza. Duda-Gracz odchodził coraz częściej od zewnętrznych obserwacji, skupiając się na onirycznych obrazach, dyktowanych przez wyobraźnię i sferę podświadomości. Satyryczny oręż ustępuję tu miejsca refleksji i tematom egzystencjalnym. Ten okres w jego sztuce to swoisty teatr pamięci, przywołujący symbole i motywy z przeszłości, przez co malarz rozprawia się z szeregiem trudnych wspomnień.
![]() |
„Melancholia”, 1988, źródło: Agraart |
A co o malarzu i jego sztuce myśleli ludzie mu współcześni? Oto kilka wypowiedzi zapisanych w księdze pamiątkowej ustawionej przy wyjście na jedną z jego monograficznych wystaw w latach 70. XX w.
To boli, proszę Pana.
Sztuka plugawa z rynsztoka.
Przez sarkazm, kpinę i humor do zadumy.
Proszę Pana, a co na to cenzura?
Jaka szkoda, że ma Pan rację.
Wspaniałe, szkoda, że nieprzyjemne.
(ulubiony) Jeśli jest Pan taki jak Pana obrazy to cieszę się, że Pana nie znam.
![]() |
„Plotkarki”, 1997, źródło: Agraart |