Nie umiem wyjaśnić dlaczego od życia i tego co nowe, bardziej fascynuje mnie starość i związana z nią świadomość nieuniknionego rozpadu. Być może coś jest we mnie popsute, coś nie działa prawidłowo, ktoś zapomniał zamontować mi guzik, który odpowiedzialny jest za cały ten życiowy entuzjazm, za patrzenie z wielką nadzieją w przyszłość, za nieposkromioną radość wynikającą z tego, co tu i teraz. Właśnie to mi sugerowano w zasadzie od kiedy pamiętam. Że mam defekt. Że to, o czym dzisiaj piszę jest dziwne. Że młodzi ludzie powinni cieszyć się życiem, a nie wypatrywać śmierci i zaglądać jej do okien. Jeszcze całkiem niedawno, bo kilka lat temu, jako osoba pozbawiona pewności siebie, wierzyłam w to moje wewnętrzne wybrakowanie.
Kiedyś ta nieustanna nostalgia nie pozwalała mi spokojnie żyć. Skłamałabym pisząc, że to było zdrowe, bo nie było, bo chorobliwe życie przeszłością nie prowadzi do niczego dobrego. Teraz jest inaczej. Nauczyłam się sortować wspomnienia na destrukcyjne i te, które sprawiają mi po prostu przyjemność, bez szkody dla zdrowia psychicznego.
Pielęgnuję w sobie to zamiłowanie do przeszłości i starości. Nic mnie tak nie fascynuje jak widok zapomnianego budynku sanatorium, w którym pamięć o tym co było jeszcze porusza potargane firanki w oknach. Wiem, że nie powinnam przyznawać się do tego, że najbardziej podobają mi rzeczy w stanie rozkładu. Wszak piękne stare budynki powinny dożyć swojej szansy na renowację i odzyskać dawny blask. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale mimo to najbardziej zachwycam się miejscami bezlitośnie sponiewieranymi przez czas i ludzką niepamięć.
Boje się śmierci. Boję się, a mimo to często kroczę z nią niemal ramię w ramię. Kto wie, może właśnie dlatego pragnę być blisko tego, co stare, co umierające – z lęku przed nieznanym, z potrzeby oswojenia sobie tego, co paraliżuje i wzbudza strach. Czasami wydaje mi się, że moja atencja na krótką chwilę wskrzesza te zapomniane miejsca, a zrobione zdjęcie daje wyczekiwaną nadzieję i dowód na to, że jeszcze nie wszystko w nich umarło. Nie wiem czy tak jest, ale na wszelki wypadek nie będę przestawać.