Zgubiłam samą siebie

Wydawało mi się, że byłam tuż obok, w parze ze sobą, blisko. Przecież codziennie rano patrzyłam na siebie w lustrze, czesałam włosy, chodziłam do pracy, robiłam zakupy, wracałam do mieszkania, do którego od jakiegoś czasu bardzo wcześnie wlewała się jesienna ciemność. Wydawało mi się, że w każdej chwili mogę sięgnąć do środka, do wnętrza siebie samej i zabrać to, co będzie mi w danym momencie najbardziej potrzebne.

Tamtego dnia wyciągnęłam do siebie rękę i okazało się, że nikogo tam nie było. Dziwne to uczucie, napotkać pustkę w takim miejscu. Jak to się stało, pomyślałam, jak mogłam dopuścić do tego, że zgubiłam samą siebie? Przecież nie wolno robić sobie takich rzeczy.

Ilustracjami do tekstu są prace cudownej młodej artystki Kasi Banasiak

 

Przestraszyłam się i zaczęłam się nerwowo przeszukiwać, tak jak w pośpiechu szuka się kluczy, dokumentów, telefonu. Bez skutku. Co ja zrobiłam ze sobą? Gdzie mogłam się ukryć? Wróć – szeptałam do siebie, z bólem wizualizując sobie stratę. Wróć, nie chciałam Cię zaniedbać.

A jednak zaniedbałam. Nie tak od razu i nie tak nagle. Powoli, po cichu. Krok po kroku, centymetr po centymetrze. Rutyna, jesienny spadek formy, głowa pęczniejąca od pytań i zmartwień – winnych jest wielu, ale główną jestem ja sama.

Kasię można śledzić na instagramie, TUTAJ

Po wyczerpujących poszukiwaniach na szczęście wróciłam. Słabsza, ale pewniejsza siebie. Jeszcze dygoczą mi mięśnie i trzęsą się ręce, jak po zbyt intensywnym wysiłku. Jeszcze drży mi głos, gdy szepczę do siebie „przepraszam”. Nie wiedziałam, że można zgubić samą siebie. Mam 31 lat i pierwszy raz doświadczyłam takiej utraty.

Dziś odbicie w lustrze pokazuje mi trochę inną kobietę. Bardzo chcę ją lubić i być dla niej dobrą.  W końcu nie mam nikogo innego, z kim mogłabym być aż tak blisko, bez żadnej przerwy, 24 godziny na dobę.

Mogą także Ci się spodobać