Perły polskiego designu: Dworzec PKP w Tarnowie-Mościcach. Trochę o modernizmie i trochę o życiu

 

Kiedy, miesiącami, zabierałam się do tego wpisu, zakładałam, że będzie to po prostu czysto edukacyjny post o bardzo ciekawym obiekcie architektonicznym. Przy okazji dałam jednak upust emocjom, a te, jak zawsze, nieustannie rządzą moim życiem.

Wspomnienia silniejsze od innych

Pracę nad tym tekstem zaczęłam od przeglądania zdjęć, które zrobiłam tamtego dnia, gdy razem z siostrą odwiedziłyśmy Tarnów. To było jesienne, słoneczne popołudnie i piękne światło niewątpliwie dodało tej wyprawie uroku. Chociaż minęło już parę miesięcy, doskonale pamiętam to uczucie, które towarzyszyło mi w tamtym momencie. Obchodziłyśmy nieczynny dworzec dookoła, zaglądałyśmy przez szyby, czasami wybite, czasem zakurzone i próbowałyśmy sobie wyobrazić to wnętrze w czasach, gdy jeszcze tętniło życiem. Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu było to dla mnie wydarzenie magiczne, takie, które wspomina się przez bardzo długi czas i do którego często się wraca. Nie wiem dlaczego akurat tamto popołudnie. Nie potrafię zawczasu wskazać, które momenty zapiszą się w mojej głowie na dłużej, ale nauczyłam się wyłapywać te chwile i pielęgnować je jak największy skarb.

 

W życiu piękne są tylko chwile

Zdałam sobie sprawę, że wszystko, co najpiękniejsze w życiu, składa się właśnie z takich wyjątkowych momentów. Czasami zachłannie ich poszukuję, ale najczęściej przychodzą same, nierzadko zaskakując i ogrzewając od środka. Bez względu na to, czy chodzi o ludzi, miejsca, wydarzenia czy przedmioty, kluczową rolę odgrywają emocje. To one sprawiają, że te momenty w mojej głowie zapisują się trwalej, stają się bardziej istotne, ważniejsze, silniejsze. Jestem przekonana, że bez przeżywania moje życie byłoby niepełne. Nawet jeśli niektóre ważne wspomnienia bolą, nawet jeśli powrót do pewnych momentów niesie ze sobą całe spektrum różnych, często ambiwalentnych wrażeń. Zachwyty, oczarowania, drżenia serca. Czasami myślę, że w moim życiu chodzi właśnie o takie rzeczy.

 

Modernizm i światło – połączenie doskonałe

Dworzec PKP w Tarnowie -Mościcach zobaczyłam zupełnie przypadkiem na jednym z portali architektonicznych, podczas przeglądania powojennych modernistycznych realizacji w naszym kraju. Od razu wpadł mi w oko, a ponieważ z Nowego Sącza mam do Tarnowa bardzo blisko, wsiadłam do pociągu i postanowiłam zobaczyć obiekt na żywo. Dworzec przy ulicy Chemicznej powstał w 1976 roku według projektu Stanisława Wilkosza. Zwarta, jednokondygnacyjna bryła została w całości przeszklona, przez co miałam wrażenie, że wychodzący poza obręb budynku dach poniekąd lewituje nad eterycznymi ścianami. To, co uderza niemal od razu, gdy zaglądnie się do środka to przestronność wnętrza. Szerokie schody prowadzą na obiegającą obiekt antresolę i przysięgam, że stojąc z nosem przyklejonym do szyby jedyne o czym marzyłam, to żeby móc tam wejść. Popołudniowe światło tak wspaniale tańczyło w tym wnętrzu, że nie mogłam przestać patrzeć na ten magiczny spektakl.

 

 

Sufit, ławki. lampy

Obiekt zachwycił mnie nie tylko bryłą, ale też spójnym projektem wnętrza, za który odpowiadają Maria Banaś i Janusz Trzebiatowski z krakowskiego oddziału Pracowni Sztuk Plastycznych. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie zwłaszcza kasetonowy sufit, a także bardzo ciekawe drewniane siedziska, sprawiające wrażenie naprawdę wygodnych. Niestety, od 2012 roku nikt już na nich nie siada, dworzec został bowiem wyłączony z użytkowania. Jest w kiepskim stanie technicznym, ale na szczęście w 2021 roku został wpisany do rejestru zabytków, i mam nadzieję, że w najbliższym czasie czeka go przemyślany remont. Co ważne, wpis do rejestru nie ogranicza się jedynie do samej bryły, ale dotyczy także wyjątkowego wyposażenia, a więc wspomnianego sufitu, siedzisk, lamp, posadzki czy dworcowego zegara.

Żywię ogromną nadzieję, że już niebawem zobaczymy ten obiekt w odświeżonym wydaniu!

 

 

 

 

 

 

 

Mogą także Ci się spodobać