Ocalić od zapomnienia. Andrzej Radwański (1711-1762) i jego wyjątkowe rysunki

Wpis powstał we współpracy z Zamkiem Królewskim na Wawelu

 

Andrzej Radwański (1711 -1762) był aktywnym, cenionym, XVIII-wiecznym artystą cechowym, działającym głównie w Krakowie. Jego polichromie zdobiły najważniejsze świątynie miasta: Kościół Mariacki, kościoły Pijarów, Dominikanów, Franciszkanów czy kościół św. Wojciecha. Artysta tworzył także obrazy sztalugowe o tematyce religijnej i świeckiej. Niestety, spuścizna artystyczna Radwańskiego została niemal całkowicie zniszczona lub przemalowana, przez co bardzo ciężko jest poznać kunszt tego twórcy, a on sam popadł w zapomnienie. W zbiorach polskich instytucji kultury zachowały się jednak jego liczne rysunki i to one stały się tematem wieloletnich badań naukowych oraz wystawy na Zamku Królewskim na Wawelu pt.Mistrzostwo rysunku. Andrzej Radwański (1711-1762)„, trwającej do 15 maja 2022 roku. 

Andrzej Radwański, „Matka Boska Loretańska”, 15.XII.1751 r., tusz, rysunek piórkiem na papierze, lawowany, Muzeum Książąt Lubomirskich w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu

 

Barokowe rysunki w nowoczesnej oprawie

Trzeba przyznać, że wystawa prac Radwańskiego zaskakuje nie tylko ze względu na kunszt samych rysunków, ale też sposób ich prezentacji. Zazwyczaj szkice, będące rzadkim temat wystaw,  zostają oprawione w ramki i po prostu trafiają na ściany, natomiast tutaj prace artysty otrzymały bardzo ciekawą oprawę artystyczną. Aranżacja podkreśla ich urok i dzięki swojej subtelności nie odciąga uwagi odbiorcy od sedna sprawy. Kameralny, intymny wręcz charakter wystawy podkreśla stłumione, przygaszone światło, które, w przypadku prac na papierze, musi spełniać normy konserwatorskie (max. 50 luxów światła rozproszonego).

 

 

 

Poza dwiema salami prezentującymi rysunki Radwańskiego, wawelską wystawę uzupełnia sala trzecia (środkowa), umożliwiająca kreatywne zmierzenie się z tą techniką. W całości ekspozycja jawi się jako nowoczesna i świeża, pozwalająca w ciekawy sposób poznać rysunkową twórczość tego znaczącego, chociaż zapomnianego XVIII-wiecznego twórcy. Wystawie towarzyszy także atrakcyjny wizualnie katalog prac, będący najbardziej aktualną pozycją wydawniczą poświęconą życiu i twórczości Andrzeja Radwańskiego. Rzecz zdecydowanie warta nabycia, a wystawa bez wątpienia godna polecenia!

 

 

 

Ocalić od zapomnienia. Rozmowa z Natalią Koziarą-Ochęduszko 

Wśród historyków sztuki Andrzej Radwański nie cieszy się raczej większym uznaniem. Postrzega się go za artystę prowincjonalnego, zajmującego miejsce podrzędne w stosunku do barokowej twórczości m.in. słynnego Szymona Czechowicza. Ogromną trudność w weryfikacji tej oceny stanowi fakt niemal całkowitego zniszczenia dzieł Radwańskiego. Czy rzeczywiście artysta, tworzący w XVIII wieku liczne monumentalne realizacje malarskie w wielu świątyniach Krakowa i okolic, słusznie scharakteryzowany został jako twórca przeciętny? Kuratorka wystawy i badaczka spuścizny Radwańskiego, Natalia Koziara-Ochęduszko zdecydowanie zaprzecza tej tezie, od lat studiując i analizując jego twórczość rysunkową. Trzeba przyznać, że to niezwykle trudne zadanie: trochę na przekór większości, budować zupełnie nową narrację badawczą i niejako wskrzeszać twórcę do życia.

 

Justyna Stasiek-Harabin: Z jakiego rodzaju twórczości Radwański jest najbardziej znany?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Radwański „powinien” być znany głównie z realizacji malarstwa monumentalnego (sklepiennego). Niestety większość jego dzieł uległa zniszczeniom, do których przyczyniły się pożary kościołów, przemalowania w wiekach późniejszych czy nieudane konserwacje, dlatego obecnie jest artystą niemalże zapomnianym. Jednym z celów wystawy jest zatem próba przywrócenia go dla Krakowa i Małopolski, gdzie w zasadzie obmalował wnętrza większości najważniejszych świątyń. Mam nadzieję, że dzięki naszej wystawie będzie również znany z rysunków 🙂

Justyna Stasiek-Harabin: A właściwie: dlaczego Radwański? Czy była jakaś wyjątkowa sytuacja, która skłoniła Panią, czy też szerszy zespół, do zajęcia się właśnie tym tematem?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Tak 🙂 Radwańskim zajęłam się w ramach mojej pracy magisterskiej już ok 9 lat temu. Wtedy pisałam o rysunkach z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Później odkrywałam „nowe” szkice (rozpoznałam je w różnych kolekcjach, które miałam szczęście oglądać). Problem z Radwańskim polegał na tym, że większość historyków sztuki, którzy o nim wspominali (a naprawdę nie było ich dużo) twierdzili, że jest to artysta marny i prowincjonalny. Promotor, proponując mi ten temat chciał, żebym napisała nową monografię twórczości tego malarza, być może weryfikując ten pogląd. Po roku poszukiwań i kwerend wyszło jednak na to, że w sumie nic nowego nie można o jego twórczości napisać, ponad to, co w latach 60. XX wieku opublikowała pani Krystyna Józkiewicz, pierwsza monografistka Radwańskiego. Wiązało się to z ogromnym stanem zniszczenia i zamalowaniem oryginalnych prac malarza. Zauważyłam jednak, że w literaturze pojawia się wzmianka o rysunkach, które nigdy nie były publikowane ani w ogóle rozpoznane, poza wymienieniem ich jako listy w katalogu. Pojechałam zatem do Wrocławia i to, co tam zobaczyłam przeszło moje wyobrażenia. Klasa rysunków, ich charakter i wyraz sprawiły, że stały się one tematem mojej pracy.

Justyna Stasiek-Harabin: Czy to było łatwe zadanie? Ponownie wskrzesić twórcę do życia? Jakie największe wyzwania, czy trudności spotkały Panią na tej badawczej drodze?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Oczywiście nie była to praca łatwa, ale szczęśliwie bardzo satysfakcjonująca. Chyba najtrudniej było przekonać moich kolegów po fachu, że jest to świetny artysta 🙂 Mówiąc jednak poważnie: zajmując się szkicami, trzeba pamiętać, ze to nie jest tak, że wszystkie są rozpoznane i wiadomo gdzie się znajdują. Trzeba prowadzić żmudne kwerendy w gabinetach rysunków i grafik, co nie jest rzeczą prostą. Rysunki osiemnastowieczne często są nierozpoznane czy po prostu przypisywane innym twórcom, dlatego bardzo trudno znaleźć je w zbiorach muzealnych. Ja, zajmując się twórczością Radwańskiego wiedziałam jak rysował, dlatego udawało mi się coś nowego znaleźć.

Justyna Stasiek-Harabin: Czy przy okazji tych badań i kwerend coś Panią zupełnie zaskoczyło? Może udało się odkryć coś wyjątkowego? Praca badawcza rzeczywiście bywa mozolna, ale miewa też fascynujące momenty!

Natalia Koziara-Ochęduszko: Powiem szczerze, że temat Radwańskiego te 9 lat temu był bardzo niewdzięczny. Szczęśliwie zwrócenie uwagi na jego szkice od początku mojej pracy nad nimi obfitowało w same odkrycia. Wszystkie rozpoznania na wystawie oraz w katalogu jej towarzyszącym są bowiem moimi odkryciami. Radwański okazał się skarbnicą wiadomości o warsztacie i pracy XVIII-wiecznego malarza w ogóle. Za jeden z największych sukcesów uważam rozpoznanie studiów nad stiukami Baltazara Fontany w kościele św. Anny w Krakowie, które Radwański wykonał w 1738 roku. Rysunki ukazujące czterech Świętych Janów, św. Ambrożego, Zwiastowania św. Annie i Joachimowi oraz putta zwracają uwagę na kilka bardzo ważnych zagadnień związanych z jego praktyką malarską.  Choć studiowanie rzeźb było już w Europie akademicką praktyką nauczania rysunku, na gruncie krakowskiego cechu malarzy można ją uznać za bezprecedensową. Być może w przypadku Radwańskiego taką praktykę wytłumaczyć można szerokimi horyzontami intelektualnymi malarza, wyjątkowymi pośród innych czeladników tego czasu.  Artysta świadomie przenosił rzeźbiarskie postacie na papier, ucząc się przy tym anatomii, odpowiednich proporcji oraz światłocienia. Wydaje się, że przebywający w Krakowie Radwański zdawał sobie sprawę ze znaczenia wykonanych w latach 1695–1703 stiuków Baltazara Fontany i być może uznał, że dzięki popularności kościoła św. Anny inni zamawiający chętnie zaakceptują rozwiązania oparte właśnie o ten wzorzec.

Andrzej Radwański, „Zwiastowanie św. Annie i św. Joachimowi”, 29.X.1738 r., tusz, rysunek na papierze, lawowany, Muzeum Książąt Lubomirskich w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu

 

Niezwykle istotnym i nigdy nieporuszanym aspektem monumentalnych realizacji malarza są ponadto jego prace przy wcześniejszych szesnasto- i siedemnastowiecznych malowidłach w małopolskich kościołach. Jak się wydaje, artysta był zatrudniany nie tylko w celu tworzenia swoich własnych kompozycji, ale także jako swoisty „konserwator” dzieł wcześniejszych, które miał odświeżać lub odnawiać. Przykładem tego może być zatrudnienie go w kościele krakowskich wizytek.

Justyna Stasiek-Harabin: Liczba zachowanych rysunków artysty świadczy o jego wyjątkowej biegłości technicznej, ale też wskazuje jak ważne miejsce zarówno w jego twórczości, jak i ogólnie w sztuce XVIII wieku zajmował rysunek. Jakimi technikami Radwański posługiwał się najczęściej?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Andrzej Radwański rysował głównie piórkiem lub pędzelkiem maczanym w czarnym, brązowym, a niekiedy niebieskim tuszu. Sylwetki postaci budowane są nierówną, ostro łamaną linią. Wrażenie przestrzenności uzyskiwał dzięki obficie stosowanemu lawowaniu pędzelkiem oraz szrafowaniu (kreskowaniu). Szkice piórkiem są jedną z najbardziej wymagających technik rysunkowych, gdyż w znacznym stopniu utrudniają dokonywanie korekt. Równocześnie jednak dają artyście możliwość użycia zróżnicowanej kreski, rysowania na papierze, czyli podłożu niewymagającym przygotowań oraz pozwalają na łatwe łączenie z innymi technikami, m.in. lawowaniem. Radwański stosował tę technikę bardzo swobodnie. Dukt piórka jest u niego płynny i pewny, wskazuje na szybką, precyzyjną pracę. Dzięki lawowaniu lub lekkiemu podkolorowaniu malarz był w stanie oddać emocjonalny charakter przedstawień, a w scenach bardziej rozbudowanych nadać im trójwymiarowość, głębię czy dekoracyjność.

 

Cieniowanie i podmalowywanie rozwodnionym tuszem umożliwiało mu ponadto wzbogacanie kontrastów światłocieniowych, co pogłębiało plastyczność kompozycji. Szkicując, artysta skupiał się na ogólnym wyrazie artystycznym, który uzyskiwał dzięki eleganckim sylwetkom, a nie na szczegółach, podkreślanych jedynie cienkimi, ledwo zarysowanymi liniami. Choć preferował piórko, w jego rysunkowym oeuvre pojawiają się również szkice z użyciem ołówka, a także wykonane czarną kredką czy sangwiną. Tu również wykazywał się niezwykłą biegłością. Tworząc swoje dopracowane szkice, artysta osiągał również wrażenie rozświetlenia dzięki nakładaniu białego gwaszu. W pozyskiwaniu pożądanych efektów pomagało mu używanie różnych odcieni papieru: białego, kremowego, popielatego czy niebieskiego. Niekiedy sam preparował podłoże, podmalowując je określonym tonem barwnym, np. niebieską akwarelą.

Justyna Stasiek-Harabin: Czy jest coś, co czyni Radwańskiego twórcą indywidualnym, rozpoznawalnym spośród innych artystów XVIII-wiecznych działających w Polsce?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Jest to trudne pytanie, bo nie możemy zapominać, że Radwański był krakowskim artystą cechowym, jednym wśród wielu. Niemniej na pewno ważne jest to, że tworzył on malowidła monumentalne. W ówczesnej Rzeczypospolitej było niewielu rodzimych artystów, którzy wykonywali takie prace. Ponadto aspiracje intelektualne Radwańskiego są czymś, co go wyróżnia. Dzięki zachowanym materiałom archiwalnym wiemy, że artysta interesował się wieloma rzeczami, nie tylko malarstwem. Pisał rozprawy naukowe o monetach, geografii, medycynie, etc.

Andrzej Radwański, „Widzenie św. Franciszka Ksawerego”, 13.IX.1758 r., tusz piórkiem na papierze filigranowym, lawowany, z użyciem sangwiny, Muzeum Książąt Lubomirskich w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu

 

Justyna Stasiek-Harabin: Jak to się dzieje, że znany i ceniony twórca po latach, czy też wiekach zostaje niesłusznie pomijany, czy po prostu zapomniany? Co przeważyło w jego przypadku?

Natalia Koziara-Ochęduszko: W jego przypadku niestety zaważył zły stan zachowania jego pracy czy po prostu ich zniszczenie, głównie w XIX wieku. Niestety zapomniano, że był on twórcą, który w zasadzie wpłyną na wygląd wnętrz najważniejszych kościołów Krakowa w XVIII wieku:  Mariackiego, Wizytek, św. Wojciecha, Pijarów, Franciszkanów, Dominikanów, Wszystkich Świętych czy katedry krakowskiej (a wymieniam jedynie kilka spośród wielu).

Justyna Stasiek-Harabin: Czy jest szansa na nowe odkrycia polichromii Radwańskiego?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Szczęśliwie tak, czego przykładem są chociażby odkryte przed kilkoma laty malowidła w dolnym kościele pijarów w Krakowie. Obecnie wykonuje się wiele odkrywek konserwatorskich. Dzieła uchodzące za zniszczone „wychodzą” spod pobieleń wykonywanych już w XX wieku. Mam nadzieję, że wystawa Radwańskiego oraz towarzyszący jej katalog, pomogą konserwatorom w rozpoznaniu jego prac.

Andrzej Radwański, „Plan dekoracji gotyckiego sklepienia w kaplicy Mariackiej katedry krakowskiej (?), tusz, sepia, rysunek piórkiem z filigranem, częściowo podmalowany akwarelą, Muzeum Książąt Lubomirskim w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu

 

Justyna Stasiek-Harabin: Muszę przyznać, że wystawa robi naprawdę duże wrażenie.  To, co mnie w niej zaskoczyło, oprócz prac  Radwańskiego, to nowoczesna aranżacja, która chyba burzy trochę obecne w świadomości odbiorców poczucie, że sztuka nowożytna jest niejako synonim konserwatywności, czy wystawienniczej monotonii. Czy projektowanie takiej aranżacji odbywa się we współpracy z kuratorem?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Szczęśliwie trafiłam na świetne projektantki, z którymi długo rozmawiałam o tym, co chcę uzyskać aranżacją. Oczywiście wygląda to tak, że to one proponowały rozwiązania, które powstawały w oparciu o moje koncepty. Aranżacja jest zatem naszą wspólną pracą opartą o ich kreatywność 🙂 Jako kuratorka przedstawiłam im scenariusz, który jest de facto merytoryką wystawy, a także wytłumaczyłam, że chcę aby to rysunek był najważniejszym aspektem ekspozycji. Co za tym idzie aranżacja musi go wydobyć, a nie stłumić. Ważne dla mnie było, żeby „zdjąć rysunki ze ścian”. Osobiście uważam, że prezentacja rysunku, szczególnie dawnego, jest niezwykle trudna. Ściany mogą go po prostu przytłoczyć. Rysunek trzeba kontemplować, móc się nad nim „pochylić”, dlatego od początku zakładaliśmy etalaż z pulpitami i gablotami. Rysunki dwustronne stanowiły oddzielny problem, trzeba było znaleźć taki sposób, żeby pasował do reszty kompozycji. Projektantka znalazła w moim odczuciu świetne rozwiązane, wymyślając lekkie, drewniane „sztalugi”.

 

Justyna Stasiek-Harabin: Wystawa ma także dodatkowy atut, w postaci trzeciej sali, pozwalającej samej spróbować swoich sił w rysunku. Przyznaję, że dałam się skusić, ale szybko straciłam cierpliwość i efekt był bardzo wątpliwy 😉

Natalia Koziara-Ochęduszko: Od początku myśląc o wystawie chciałam, żeby w jej obrębie znalazło się pomieszczenie z gipsami, dostosowane do tego, aby każdy zwiedzający mógł sam stworzyć swój rysunek. Mamy więc salę, tzw. „Szału twórczego”, która w zasadzie, jak niektórzy mówią, jest sama w sobie instalacją artystyczną, gdzie wiszące kartki pozwalają na grę światła, cienia i papieru. Chciałam też w aranżacji wykorzystać tzw. Plan Kołłątajowski ukazujący XVIII-wieczny Kraków. Posłużył on jako wzór, oczywiście przetworzony, do naszej trójwymiarowej mapy miasta w trzeciej sali.

 

 

Justyna Stasiek-Harabin: Czy wystawie przyświeca jakiś klucz, według którego układała Pani prace?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Tak, każdej wystawie towarzyszy scenariusz, w którym kurator ma swoje założenia merytoryczne i można je nazwać kluczem. Prace ułożone są tak, że tworzą pewne grupy: studia, inspiracje, koncepty i projekty. Pierwsza zbiera studia Radwańskiego nad stiukami Baltazara Fontany w kolegiacie akademickiej św. Anny w Krakowie. Inspiracjami określamy szkice, które artysta wykonał w oparciu o wzory graficzne. Koncepty to rysunki, które z dużym prawdopodobieństwem są oryginalnymi kompozycjami Radwańskiego. Ostatnią z grup są abrysy, które malarz wykorzystywał podczas pracy nad malowidłami ściennymi i sztalugowymi. Ważnym punktem ekspozycji jest bezprecedensowy na tle twórczości innych polskich artystów połowy XVIII wieku szkicownik z notatnikiem malarza, w którym znajdują się 53 rysunki Andrzeja Radwańskiego, jego zapiski, notatki związane ze sztuką oraz teksty o charakterze pozaartystycznym.

 

Justyna Stasiek-Harabin: Czy Wawel w zbiorach posiada zbiory Radwańskiego?  Z jakich miejsc zebrano prezentowane prace?

Natalia Koziara-Ochęduszko: Niestety Wawel nie posiada żadnej pracy Radwańskiego. Wszystkie jego dzieła zostały na wystawę wypożyczone z Muzeum Książąt Lubomirskich w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu, z Muzeum Książąt Czartoryskich, Muzeum Narodowego w Krakowie, ponadto jeden z rysunków pochodzi ze zbiorów prywatnych.

Justyna Stasiek-Harabin: Pięknie dziękuję za rozmowę.

 

 

„Mistrzowstwo rysunku. Andrzej Radwański (1711-1762)”
Zamek Królewski Na Wawelu
12.02 – 15.05. 2022 r.
kuratorka: Natalia Koziara-Ochęduszko
aranżacja: Koza Nostra Studio

 

Mogą także Ci się spodobać