„Malarstwo niebieskie jak wilgotne dno otchłani” – tak o pracach z okresu błękitnego Picassa pisał Guillaume Apollinaire, główny reprezentant poetyckiej awangardy we Francji. Zimne i przygnębiające obrazy zdawały się bardzo mocno odzwierciedlać stan duszy malarza, który w 1901 roku przeżył tragiczną śmierć swojego przyjaciela Carlosa Casagemesa. „Zacząłem malować na niebiesko, bo stale o nim myślałem” – mawiał artysta, który swój błękitny okres kontynuował aż do 1904 roku, przez wiele lat borykając się z ciężką depresją.
Zimno błękitu przeszywa, zdaje się wwiercać do wnętrza i wzbudza poczucie ogromnego smutku. Żal, niczym pędzel, kieruje farbą malarza, tworząc na płótnach smętne i melancholijne portrety. Wizerunek Picassa z 1901 roku zdradza mocne fascynacje dziełami van Gogha. Zapadnięte policzki i fikcyjny zarost to kreacja, Picasso nie stworzył tu swojego lustrzanego odbicia, ale sięgnął głębiej, malując przez łzy to, co uwierało go i bolało we wnętrzu.
Porusza także „Stary Gitarzysta”, o którym pisałam jakiś czas temu, omawiając związana z obrazem zagadkę konserwatorską. Warto zwrócić uwagę, że swój oryginalny kolor w obrazie zachowała jedynie gitara, i tylko ona wraz z rozbrzmiewająca muzyką wydaje się przynosić mężczyźnie radość i ukojenie w niedoli.
Spośród obrazów utrzymanych w zimnych błękitach uwagę zwraca na siebie zwłaszcza portret „Celestyny”, właścicielki domu schadzek, ulokowanego w cieszącej się złą sława, barcelońskiej dzielnicy. W błękitnym okresie Picasso przedstawiał najchętniej świat marginesu, najbliższe mu były motywy nieszczęścia i ubóstwa. Prostytutki, biedacy i alkoholicy zaludniają jego płótna, które nie cieszyły się ówcześnie żadnym zainteresowaniem ze strony nabywców. Zatopiony w ciężkiej depresji malarz nie dbał jednak o przychylność kolekcjonerów, kontynuując swoją błękitną, pogrążoną w mroku, twórczość.
Tragicznie zmarły przyjaciel pojawia się na kilku pracach Picassa. Jedną z nich jest poruszająca alegoria życia, w której głównym bohaterem jest Casagemes w towarzystwie tulącej się do niego kobiety. Malarz nawiązuje tu do relacji zmarłego z jego matką, która prawdopodobnie miała wpływ na jego tragiczny los.
Z czasem, wraz z poprawą zdrowia psychicznego artysty, zmienia się tematyka i kolorystyka jego prac: tonacja barw ociepla się, przechodząc w odcienie różu i czerwieni. Doprowadzi to do nowego, różowego okresu w jego twórczości. Całe szczęście, że chłód tych prac ustąpił miejsca łagodności, która na pewno ukoiła jego serce, chociaż trzeba przyznać, że te „błękitne” poruszają o wiele bardziej. Inaczej ogląda się jednak mrok na pięknych obrazach, a zupełnie inaczej, kiedy czuje się go w sobie. Dobrze, że Picasso się od niego uwolnił.