Wystawa „Bios” Piotra Pasiewicza w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi

Twórczość Piotra Pasiewicza śledzę z zainteresowaniem już od wielu lat, jednak dopiero kilka dni temu miałam okazję zobaczyć jego prace w przestrzeni galeryjnej, wystawowej. To właśnie kończąca się 11 września wystawa Piotra zorganizowana w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi zwabiła mnie do tego miasta. Kto by pomyślał, że Łódź aż tak mnie pochłonie i zachwyci? Z artystą miałam okazję rozmawiać na wiosnę 2021 roku tutaj na łamach bloga, gdy szalejąca pandemia wpłynęła mocno także na jego sztukę. We wstępie wywiadu napisałam wtedy:

 

Jeśli miałabym wskazać co mnie najbardziej urzeka w sztuce Piotra Pasiewicza to z pewnością byłby to ogromny indywidualizm i unikalny język plastyczny. Piotr  jest niespokojnym duchem, który ciągle poszukuje nowego i to nowe przybiera coraz to ciekawsze formy. Jego twórczy świat jest w dużej mierze organiczny, przywodzi na myśl bliżej nieokreślone twory z pogranicza biologii i wyobraźni. Sztuka Pasiewicza zdaje się żyć, pulsować. Ten dynamizm przejawia się zarówno w pracach monochromatycznych, jak i w tych operujących ekspresyjnym kolorem. Lubię tę energię i estetykę, nawet jeśli nierzadko wzbudza niepokój czy wywołuje uczucie subtelnego dyskomfortu, wynikające z braku jasnych i oczywistych skojarzeń. Piotr jest szczery i prawdziwy, nie interesują go mody, nie podąża z falą, nie ucieka na „skróty”.

 

fot. dzięki uprzejmości artysty

 

Wszystko to, co napisałam podtrzymuję także i dziś, chociaż muszę dodać do tego jeszcze jedną, ważną (chociaż mało odkrywczą) rzecz: to sztuka, która najlepiej i najmocniej wybrzmiewa „na żywo”. Dostrzegłam to zwłaszcza podczas podziwiania prac pełnych koloru, w których ogromną rolę odgrywa zabawa fakturą – wszystkie wypukłości, gęste plamy farby, zagłębienia, reliefy. Zdjęcia, nawet te najlepsze, nie są w stanie tego oddać, a właśnie ta trójwymiarowość w połączeniu z wibrującym kolorem i niespokojną, biomorficzną formą to najmocniejsze atuty tego malarstwa.

 

 

Piotr jest chodząca energią, artystą ze wszech miar szczerym i autentycznym. Czułam to już wcześniej, ale spotkanie na żywo upewniło mnie w tym przekonaniu. Cieszę się, że w końcu się poznaliśmy i że mogłam z tą malarską  materią poobcować na żywo. Warto dodać, że na uwagę zasługuje także samo wnętrze, gdzie zorganizowana została wystawa. Sale ekspozycyjne znajdują się w pięknej, secesyjnej kamienicy przy ul. Wólczańskiej 31 należącej do łódzkiego fabrykanta Leopolda Kindermanna. Wzniesiona w 1903 roku wg projektu Gustawa Landau – Gutentegera, obecnie funkcjonuje jako jeden z oddziałów Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi. Nowoczesne, wibrujące prace Pasiewicza bardzo dobrze korespondują z historyczną przestrzenią.

 

fot. D. Pawełczyk, dzięki uprzejmości Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi

 

 

Pasiewicz pokazał na wystawie fragment swojej bogatej twórczości: są tu grafiki, obrazy akrylowe, prace w technice mieszanej, a także rzeźby powstałe z zaskakującego połączenia nieobrabianych kawałków drewna i betonu. Warto to wszystko zobaczyć na własne oczy, żeby przekonać się jak ciekawa, wibrująca i energetyczna jest to sztuka.

 

fot. dzięki uprzejmości artysty

 

fot. dzięki uprzejmości artysty

 

                                  Tryptyk, linoryt, 2020, fot. dzięki uprzejmości artysty

 

 

Wystawa trwa w Galerii Willa (Oddział Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi) do 11 września 2022 roku. 

PS Piotr podarował mi podczas naszego spotkania swój rysunek kaligraficzny (cudny!), ale ten wpis nie ma charakteru barterowego – powstał z mojej inicjatywy, bez nacisków ze strony artysty. Piotr, Powodzenia!

fot. dzięki uprzejmości Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi

 

fot. D. Pawełczyk, dzięki uprzejmości Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi

 

bez tytułu, linoryt, 2018, fot. dzięki uprzejmości artysty

 

cover photo: Natalia Szeligowska, dzięki uprzejmości Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi

Mogą także Ci się spodobać