Mistrz światła i cienia. Parę słów o malarstwie Caravaggia

Caravaggio, „Powołanie św. Mateusza”, 1599-1600

 

Caravaggio (1571-1610), jeden z najbardziej znanych i najważniejszych malarzy barokowych w historii. Czym się wsławił, jakim był człowiekiem, na czym polega fenomen jego malarstwa?

 

Caravaggio, a właściwie Michelangelo Merisi urodził się 29 września 1571 roku w Mediolanie, w rodzinie byłego zarządcy i dekoratora domu Francesca Sforzy, a więc księcia Mediolanu, osoby bardzo majętnej i wpływowej. Młody Caravaggio kształci się u boku Simona Peterzana, ucznia słynnego Tycjana. Malarz bardzo szybko poznaje świat sztuki, ogląda dzieła Giorgionego w Wenecji, przygląda się „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda da Vinci (a więc widzi ją na świeżo, a nie w tak opłakanym stanie, w jakim jest obecnie). 
 
Ottavio Leoni, „Caravaggio”, 1602
 
Przełomowym momentem w jego życiu jest wyjazd Rzymu, do którego dochodzi w 1592 roku. Z racji, że malarz nie cierpi na nadmiar pieniędzy, a wręcz klepie biedę, po kilku miesiącach zatrudnia się jako rzemieślnik przy pracowni Giuseppe Cesariego, pracującego dla papieża Klemensa VIII. Już wtedy wczesne prace Caravaggia, skupione wokół tematyki owoców i kwiatów, odznaczały się wyjątkową dbałością o szczegóły i niezwykłym realizmem, do tego stopnia, iż obecnie, badacze botaniki są w stanie bez problemu rozpoznać zarówno przedstawione rośliny jak i choroby, które je dopadły. 
 
Caravaggio, „Chłopiec z koszem owoców”, 1593
Po dwóch latach malarz odchodzi z pracowni Cesariego, aby kolejno oddawać się na przemian, tworzeniu oraz wszczynaniu bójek w okolicznych tawernach. Temperamentny, żywiołowy, porywczy – taki podobno był, o czym w dużej mierze informuje gruby plik kartotek policyjnych. 
 
Malarz kontrastów, człowiek kontrastów
 
Znamienne jest, że ów człowiek, posiadający tak awanturnicze skłonności i „dziko kapryśny umysł” (określenie padło z ust jego protektora, kardynała del Monte) oddaje się jednocześnie malarstwu religijnemu i czyni to z wielką mocą i siłą, porywającą zarówno tych wierzących, jak i stroniących od kościoła. Twórczość malarza, objęta patronatem kardynała Francesca Marii Bourbona del Montego rozkwita, przynosząc tak słynnego prace jak np. „Chłopiec ugryziony przez jaszczurkę”, podchmielony „Bachus” czy słynna „Judyta odcinająca głowę Holofernesowi”. 
 
Caravaggio, „Judyta odcinająca głowę Holofernesowi”, 1598-1599
 
Ogromną sławę i okres artystycznej prosperity przyniosło artyście zlecenie na dekorację kaplicy Contarellich, w ramach której wykonał swoje przełomowe dzieła „Męczeństwo św. Mateusza” oraz „Powołanie św. Mateusza”. Obrazy te, zaprezentowane w 1600 roku wywołały ogromną sensacje i poruszenie. Postacie wyłaniające się z mroku, zostały potraktowane w niezwykle dramatyczny i jednocześnie realistyczny sposób, czego nikt wcześniej w malarstwie jeszcze nie dokonał. Caravaggio „uczłowiecza” świętych, zrzucając ich z piedestału wyjątkowości i traktując na równi z innymi, nie tylko pod względem fizyczności, ale też nadając im ludzkie uczucia i emocje, także te od świętości odległe. Sukces ten przełożył się na wiele nowych zleceń o tematyce religijnej, włączając także tematy brutalne, takie jak tortury czy śmierć. Oczywiście nie wszystkim podobały się te rewolucyjne rozwiązania, stosowane zwłaszcza w przypadku boskich treści. Bardzo często zarzucano malarzowi, że mroki jego duszy przekładają się na jego światłocieniową twórczość, a fakt, że nie stroni od brudu, i skrajnego realizmu, mówi bardzo wiele o brudach jego grzesznego wnętrza. 
 
Caravaggio, „Męczeństwo św. Mateusza”, 1599-1600
 
Ciężkie czasy wygania i tułaczki
 
Choć bardzo często liczne wybryki Caravaggia były ułaskawiane dzięki jego wpływowym mecenasom i opiekunom, w 1606 roku dochodzi do wydarzenia, które na zawsze odmienia jego dalsze losy. W nocy 29 maja  artysta zabija, prawdopodobnie nieumyślnie w wyniku bójki, niejakiego Ranucia Tomassiniego, przez co zmuszony jest uciekać przed wymiarem sprawiedliwości. Caravaggio zbiega do Neapolu, gdzie tworzy pod ochroną rodziny Colonnów. Po paru miesiącach wyrusza na Maltę, by kolejno, już do końca życia tułać się po miastach, jako zbieg i jednocześnie doskonały malarz. W między czasie, jak to Caravaggio, zdąży znowu kogoś pobić, trafić do więzienia, zdziwaczeć, przeżyć atak na swoje życie, by ostatecznie umrzeć w niewyjaśnionych okolicznościach w 1610 roku, tuż przed ułaskawieniem jego przewinień. 

 

Caravaggio, „Wieczerza w Emaus”, 1606

 

Mistrz światła i cienia
 
Ten bardzo okrojony zarys życia Caravaggia pokazuje mocno, jak sztuka, którą artysta tworzył, potrafi być odmienna od jego osobowości oraz życia prywatnego. No, bo czy nie jest tak, że patrząc na dzieła o religijnej treści, zwłaszcza o tak silnym oddziaływaniu, momentalnie myśli się także o ich autorze, licząc na jego gorliwą wiarę? A może jednak obrazy te wcale nie są tak dalekie do charakteru artysty? Może w tych rewolucyjnych rozwiązaniach, pełnych kontrastów, realizmu i światłocienia najlepiej ukryła się sylwetka malarza? 
 
Nowatorstwo Caravaggia polegało w głównej mierze właśnie na jego kontrastowym i ostrym światłocieniu, którym teatralnie modelował sylwetki i kompozycję, oświetlając i eksponując to, co najważniejsze, jednocześnie bardzo wiele kryjąc w mrokach. Takie postrzeganie światła, w połączeniu z szybkim nakładaniem farby (bez poprzedzającego, skrupulatnego rysunku) było dla niektórych, współczesnych mu malarzy zupełnie nie do przyjęcia. Dla tych młodszych stanowiło jednak ogromną zachętę do naśladowania i kontynuowania stylu, co miało miejsce już za jego życia, począwszy od roku 1600. Jego podejście do światła stało się dla baroku istotne i wpływowe, nikt tak, jak on nie potrafił jednak w ten sam sposób oddać realizmu  i autentyczności przedstawianych scen, połączonej z odczuciem głębokiej duchowości. 
 
***
 
O Caravaggiu oraz świetle w jego malarstwie rozmawiałam niedawno z Julią,  założycielką pięknego  śródziemnomorskiego magazynu Lente. „Światło” to motyw przewodni najnowszego numeru, oraz pięknej paczki, w której za każdym razem pojawiają się unikatowe przedmioty i produkty prosto ze słonecznych krajów. Jestem przeszczęśliwa, ponieważ w numerze tym pojawi się także mój artykuł, w którym opisuje boskie działanie światła na przykładzie gotyckich katedr hiszpańskich. Dla Caravaggia nie wystarczyło już miejsca, dlatego postanowiłyśmy, że napiszę o nim na blogu. TUTAJ możecie zerknąć jakie cuda czekają na Was w tym miesiącu oraz zrobić sobie, lub bliskim piękny prezent z upominkami wraz z m.in. moim tekstem w elegancko wydanym magazynie. Śpieszcie się – zapisy na te cuda trwają tylko do 6 grudnia! 🙂
 
 
W najnowszej paczce znajda się m.in. takie piękne sojowe  świece


Okładka 4 numeru Lente

 

 
Patronat nad artykułem objął magazyn śródziemnomorski Lente 

 

 

Mogą także Ci się spodobać