„Malarki warszawskie, malarki sądeckie”, czyli o dziewięciu wyjątkowych artystkach

Przyznaję, że kiedy w lutym 2023 roku oglądałam wystawę „Malarki warszawskie” w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie nie przypuszczałam, że rok później część z pokazywanych tam prac zagości na ścianach w Muzeum Ziemi Sądeckiej w Nowym Sączu. Tymczasem dziś, nie dość, że prezentujemy niezwykle ciekawą sztukę czterech artystek związanych z Warszawą, to dodatkowo pokazujemy twórczość pięciu malarek pochodzących z Sądecczyzny. Są wśród nich zarówno artystki, które są już w środowisku twórczym kojarzone, jak i takie, których sztuka nadal pozostaje zapełnienie nieznana. To wielka radość, móc przyczynić się, chociażby w malutkim stopniu, do poszerzenia świadomości na temat sztuki kobiet, o których przez lata mówiło się szalenie mało, albo wręcz uporczywie milczało. Przy okazji życzę nam wszystkim, aby o kobietach w sztuce rozmawiano nie tylko od święta. Mamy bardzo wiele do nadrobienia.

Maria Korsak, „Chopin”, 1971, ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

 

Wszystkie dziewięć artystek na wystawie „Malarki warszawskie, malarki sądeckie” reprezentują nurt sztuki nieprofesjonalnej – żadna z nie ukończyła artystycznej uczelni, przez co tworzyły w sposób intuicyjny, w odpowiedzi na rozmaite osobiste pobudki i potrzeby twórcze, poza modą, wiodącymi nurtami czy oczekiwaniami z zewnątrz. Sztuka tego typu przybrała na przestrzeni lat rozmaite definicje. Nazywa się ją naiwną, osobną, samorodną, czy też właśnie intuicyjną. Przyznaję, że ostatnie określenie wydaje mi się najtrafniejsze, nie obciążone ciężarem krytyki czy oceny. Definicje są w tym przypadku jednak bardzo umowne, a od samej nazwy zdecydowanie ważniejszy jest kształt tej sztuki. Jej najważniejszym znawcą, badaczem i promotorem był Aleksander Jackowski (1920-2017), organizator wielu wyjątkowych wystaw poświęconych sztuce nieprofesjonalnej, m.in. słynnej prezentacji w Muzeum Okręgowym w Radomiu w 1985 roku o nazwie „Talent, pasja, intuicja” a także autor ikonicznej już publikacji pt. „Sztuka zwana naiwną” z 1995 toku (swój trudnodostępny egzemplarz zakupiłam w Antykwariacie Zakładka – bardzo polecam!).

Maria Korsak, „Stare Miasto w Warszawie”, ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

 

Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że wspomniane artystki różni niemal wszystko. Każda z nich tworzyła w innej technice, stylu, z różnych pobudek, mając za sobą odrębny bagaż doświadczeń, odmienne potrzeby i możliwości realizowania swoich artystycznych pasji.  Niektóre wykształcone, inne pozbawione możliwości edukacji, pochodzące z miast i ze wsi, żyjące wśród bliskich osób, ale też samotne. Łączyła je ogromna determinacja i  wiara w moc sztuki, która niosła im radość, spokój, ukojenie, a nierzadko także nadawała sensu całemu życiu. Dzień Kobiet to idealny moment, żeby przypomnieć o „Malarkach warszawskich, malarkach sądeckich” i zachęcić Was wszystkich do odwiedzenia naszego muzeum. Wystawa czynna do 5 maja powstała we współpracy z Muzeum Etnograficznym w Warszawie – chciałabym w tym miejscu podkreślić, że to współpraca niezwykle życzliwa, ciepła i inspirująca już od pierwszych rozmów i ustaleń. Bardzo wiele zawdzięczam Pani Alicji Nikolskiej, kuratorce wystawy w Warszawie i współkuratorce tej, którą stworzyłyśmy razem w Nowym Sączu. Pani Alicjo – dziękuję.

Malarki warszawskie

 

Maria Korsak (1907-2002)

Urodziła się we wsi Pogórze koło Nowogródka. Jako młoda dziewczyna tkała oraz malowała makaty, cieszące się na wsi popularnością. W 1939 roku wyszła za mąż, jednak wybuch wojny, a następnie wytyczenie nowych granic na wschodzie rozdzieliły małżonków, którzy ponownie spotkali się dopiero po repatriacji Marii w 1958 roku. Decyzję o zostaniu malarką Korsak podjęła pod wpływem wizyty w moskiewskiej Galerii Tretiakowskiej. W 1959 roku, już w Polsce, zapisała się do Ogniska Plastycznego prowadzonego przez malarkę Barbarę Jonscher, która – podobnie jak kolejni nauczyciele – doceniała indywidualizm artystki, ograniczając swoje uwagi do kwestii technicznych. Korsak malowała na płótnie i kartonie, farbą olejną i temperą; zawsze realistycznie, mimo że zachęcano ją do eksperymentowania z abstrakcją. Jej obrazy to afirmacja przyrody, a także kronika Warszawy lat 60. i 70. XX wieku. Chętnie malowała pejzaże zapamiętane z młodości, stołeczne parki w różnych porach roku, sakralną architekturę okolic Starego Miasta i warszawskie ulice. W 1963 roku miała wystawę w Museum of Modern Art w Miami, a w 1966 roku indywidualną wystawę w Kordegardzie.

 

Maria Korsak, „Nowe Miasto w Warszawie”, 1970, olej na płótnie, ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

 

 

Łucja Mickiewicz (1894–1979)

Urodziła się w Rozalinie w powiecie tarnobrzeskim. Jako 18-latka przyjechała do Warszawy, gdzie pracowała w domach mody, wykonując hafty i przybrania z kwiatów. Amatorsko malowała akwarelowe i olejne pejzaże oraz bukiety. W czasie wojny trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Po wyzwoleniu wróciła do Warszawy. Haftowane obrazy zaczęła tworzyć po przejściu na emeryturę w 1956 roku. Bezpośrednim impulsem był zachwyt, jakiego doznała na wystawie arrasów wawelskich w 1961 roku. Prace Mickiewiczowej zachwycają kunsztem technicznym, ale przede wszystkim doskonałym wyczuciem koloru. Znawczyni sztuki ludowej Janina Orynżyna pisała: Ściegami z jedwabiu znaczy śliczne odcienie błękitów i zieleni Łucja Mickiewiczowa. Maluje swe uśmiechnięte widoki igłą nocami z wielkim mozołem, który jest dla niej radością. Szukając barwy swego marzenia wysnuwa nici z tkanin jedwabnych, wzmacnia je lnem, przędąc na wrzecionie, wzbogaca nadto srebrem i złotem. Tak pracowicie osiąga niepowtarzalną fakturę swych haftowanych obrazów, w jakiś naturalny sposób impresjonistycznych. Mickiewicz wykonała kilkadziesiąt prac przedstawiających pejzaże i sceny rodzajowe, wszystkie przepełnione spokojem i łagodnością. Pierwszą haftowaną scenę podarowała Wojciechowi Siemionowi w podziękowaniu za przedstawienie, inne trafiły do kolekcjonerów w kraju i za granicą.

Łucja Mickiewicz, „Pejzaż”, 1958, haft na płótnie, ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

 

Leokadia Płonkowa (1913–1992)

Była rodowitą warszawianką. Sztuką interesowała się już w młodości, jednak za namową rodziny wybrała praktyczny zawód i dopiero w latach 50. zapisała się do Państwowego Ogniska Plastycznego. Tam jej mentorem został wybitny malarz i pedagog Marian Tomaszewski. To zapewne dzięki niemu malarka przechodziła od naiwnego realizmu do abstrakcji oraz próbowała tak wielu technik: tworzyła na kartonie, szkle i desce farbami olejnymi, temperą, akwarelą, tuszem i węglem. Była niezwykle wszechstronna, zachwycała znakomitym wyczuciem koloru. Jej pasję wspierał poślubiony w 1937 roku mąż, który – jako pracownik banku zatrudniony w wydziale zagranicznym – przywoził żonie z Zachodu dobrej jakości farby. Pod koniec lat 50. Płonkowa podupadła na zdrowiu. W 1964 roku została przyjęta do Związku Polskich Artystów Plastyków, ale po śmierci męża w 1971 roku wycofała się z życia artystycznego. Nigdy jednak nie porzuciła malowania. Jej prace po raz pierwszy pokazano na wystawie „Sztuka polska” w Jugosławii w 1959 roku, potem prezentowano je także w salonach Desy i Cepelii w Belgii i USA, a w Polsce na wystawie malarstwa na szkle w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem w 1961 roku. Dorobek twórczy przekazała w testamencie Państwowemu Muzeum Etnograficznemu w Warszawie.

Leokadia Płonkowa, „Królowa śniegu”, tempera na papierze, ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

 

Halina Walicka (1901–1980)

Zaczęła malować późno, dopiero po przejściu na emeryturę. Wcześniej przez 45 lat była oddaną pielęgniarką, a sztuka stała się dla niej sposobem na wypełnienie pustki po aktywnym życiu zawodowym. Na początku malowała wspomnienia. Choć urodziła się w Warszawie, dzieciństwo i młodość spędziła w Rosji oraz na Polesiu. Pokochała rosyjskie rozległe pejzaże i poleskie uroczyska, które przywoływała w swojej sztuce. Najbardziej rozpoznawalna jest jednak dzięki obrazom przedstawiającym eteryczne, odrealnione damy, które w powłóczystych sukniach snuły się pomiędzy meblami i instrumentami, po wnętrzach przypominających teatralne dekoracje. Łagodne malarstwo pomagało Walickiej zmierzyć się z ogromem przeżyć, które były jej udziałem: rewolucją październikową, okupacją, śmiercią ojca, męża i trzech braci w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Duży udział w rozwoju talentu Walickiej miała jej córka, z zawodu psycholożka. To ona zaproponowała matce malarstwo, była najważniejszą odbiorczynią jej sztuki oraz dbała o to, by obrazy trafiły na wystawy i do muzealnych kolekcji.

Halina Walicka, „Kwiat paproci”, 1973, olej na płótnie, ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

 

Malarki sądeckie

 

Anna Liber (1919-2006)

Urodziła się w Podegrodziu koło Nowego Sącza. Pochodziła z ubogiej, wielodzietnej rodziny. Jako jedyna z rodzeństwa ukończyła szkołę powszechną. Okres młodości spędziła przy pracy w gospodarstwie. W 1947 roku wyszła za mąż i przeprowadziła się do Podrzecza, chociaż cały czas tęskniła za rodzinnym Podegrodziem, które było bliższe jej sercu. Podczas prac w gospodarstwie uległa poważnemu wypadkowi, w skutek którego utraciła sprawność ruchową. Pomimo ograniczeń fizycznych była niezwykle zainteresowana światem, który obserwowała bacznie, głównie za sprawa mediów. Malować zaczęła na początku lat 70. XX w., na ogół temperą i akwarelą na papierze. Do najpopularniejszych tematów w jej sztuce należały rozmaite wydarzenia patriotyczne, religijne i sportowe. Bardzo chętnie malowała sceny związane z folklorem, zwyczajami i codziennym życiem rodzinnej wsi. Była kolorystyką przywiązującą dużą uwagę do detalu. Prace opatrywała często tytułami bądź zapiskami, notowanymi na marginesach lub rewersach. Sztuka pozwalała jej odpocząć od życiowych smutków i trosk. Często nierozumiana przez najbliższe otoczenie, z dumą prezentowała swoje prace na wystawach, a także brała udział w konkursach artystycznych. Należała do sądeckiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych.

 

Anna Liber, „Tragedia 11 września 2011 roku w Nowym Jorku”, akryl na papierze, 2011, ze zbiorów Muzeum Ziemi Sądeckiej

 

 

Antonia Juszczak (1903-?)

Urodziła się 13 czerwca w . Zdobyła średnie wyksztalcenie. Mieszkała w Zawadzie, gdzie zajmowała się gospodarstwem domowym. W centrum jej artystycznych zainteresowań znajdowały się pejzaże oraz sceny z życia wsi, które malowała z natury i z pamięci. Jej twórczość charakteryzuje bardzo sprawny warsztat oraz dbałość o detale. Jej prace mają bardzo spokojny, wyciszony charakter.

Antonina Juszczak, „Odpoczynek”, 1969, tempera na papierze, ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu

 

 

Helena Chwistek (1910-2012)

Urodziła się w Miłkowej, wiosce nieopodal Nowego Sącza. Ukończyła szkołę powszechną. Zainteresowania sztuką przejawiała od najmłodszych lat. Z chęcią szkicowała domy, zarówno zewnątrz, jak i pokazując ich wnętrza. Większe obrazy zaczęła malować bardzo późno, w wieku 75 lat. W centrum jej zainteresowań znajdowały się sceny rodzajowe: idylliczne pejzaże, przedstawienia biblijne, portrety oraz kwiaty. Artystka swoim barwnym malarstwem opiewała piękno natury. Bardzo chętnie malowała konie, ale też egzotyczne zwierzęta.

 

Helena Chwistek, „Jaguar i koala”, 1996, tempera na dykcie, ze zbiorów Muzeum Ziemi Sądeckiej

 

Władysława Iwańska (1927-2005)

Jedna z najwybitniejszych  artystek współczesnego malarstwa „intuicyjnego”. Urodziła się i mieszkała w Nowym Sączu, na Helenie. Malowała od najmłodszych lat.  Inspirowała się przyrodą. Około 1954 roku namówiono ją do udziału w wystawie, którą organizował rzeźbiarz Zbigniew Borowski, ówczesny dyrektor sądeckiego muzeum. Wkrótce, w 1957 roku malarka rozpoczęła tam prace. Malarka Ewę Harsdorf utwierdziła ją w wyborze drogi artystycznej. Była osobą bardzo mocno doświadczoną przez los. Jej mały, rodzinny dom był wielokrotnie zalewany przez powódź, która niszczyła dobytek. Malarstwo było dla niej azylem, sposobem na odcięcie się od traumatycznych doświadczeń. Społecznie wycofana i nieufna, w sztuce odnajdywała radość i spokój. Malowała poetyckie obrazy pełne fantastycznej architektury i baśniowych postaci. Upodobała sobie zwłaszcza postać anioła. Była członkinią Towarzystwa Przyjaciół Sztuk pięknych w Nowym Sączu, uczestniczyła w kilkudziesięciu wystawach towarzystwa. Prace Iwańskiej A. Jackowski zaprezentował na wystawie „Talent, pasja, intuicja” w 1985 roku. Miała także kilka wystaw indywidualnych. Prace artystki znajdują się z zbiorach muzeum sądeckiego i radomskiego oraz w muzeach etnograficznych w Warszawie, Krakowie i Toruniu.

Władysława Iwańska, z cyklu „Fantazyjne miasteczka”, lata 70. XX wieku, ze zbiorów Muzeum Ziemi Sądeckiej

 

 

Maria Wnęk (1922 – 2005)

Była jedną z najwybitniejszych polskich artystek z kręgu art brut. Urodziła się we wsi Olszanka niedaleko Starego Sącza. W pobliskim Nowym Sączu pracowała w różnych firmach, uczyła się w szkole specjalnej dla dorosłych, a po pożarze domu przeniosła się do miasta na stałe, chociaż często zmieniała miejsce zamieszkania. W 1960 roku, z powodu wypadku przy pracy przeszła na rentę inwalidzką. W 1963 roku zaczęła uczęszczać na zajęcia plastyczne w Domu Kultury Kolejarza. Tam, za namową sądeckiej artystki Ewy Harsdorf zajęła się tworzeniem i w całości poświęciła się sztuce. W życiu i twórczości Marii Wnęk ogromną rolę odgrywała religia. Malarka w wieku 16 lat złożyła śluby czystości, zawsze z ogromną żarliwością i gorliwością oddawała się modlitwie, praktykom dewocyjnym, pielgrzymowała do sanktuariów. Swoje odczucia przekazywała w obrazach; wizerunki dopełniała gęsto zapisywanymi tekstami wypełniającymi odwrocia prac. Określała je mianem „życiorysów”. W związku ze zdiagnozowaną schizofrenią przebywała czasowo w szpitalu psychiatrycznym. Jej prace znajdują się w ważnych polskich i zagranicznych kolekcjach prywatnych i muzealnych. Prezentacja jej twórczości miała miejsce na ważnej wystawie „Talent, Pasja, Intuicja” w 1985 roku. Dwukrotnie organizowano jej wystawy monograficzne; w 1983 roku w Muzeum Etnograficznym w Krakowie, zaś w 2011 roku w Muzeum Śląskim w Katowicach.

Maria Wnęk, „Kombajn”, tempera na papierze, lata 70. XX wieku, ze zbiorów Muzeum Ziemi Sądeckiej

Mogą także Ci się spodobać